Gotowi na nowy rozdział? Ja aż za bardzo się tym jaram xD Jednak zanim nastąpi ten cudowny moment i na klawiaturze wystukam "zapraszam do czytania" parę ogłoszeń parafialnych... xD
1. Nie wiem, czy ktoś zauważył, ale w zakładce Postacie pojawił się ODNOŚNIK do deklinacji wszystkich imion, które dotychczas pojawiły się w opowiadaniu. Dla niektórych może być to małe ułatwienie, a i dla mnie także stanowi to pomoc.
2. Dla wszystkich, którzy są spragnieni więcej Alicji, została utworzona strona na Facebooku. Tam będą pojawiały się spoilery przed publikacją rozdziałów, sytuacje, które nie zostaną zawarte w głównej historii ani w miniaturkach, a także zdjęcia i wiele innych. Tak więc, zapraszam do śledzenia mnie na Facebooku.
3. Oficjalnie mogę ogłosić, że Are you Alice? wygrało konkurs na Bloga Miesiąca Maj. Następnym etapem jest konkurs na Bloga Roku, który rozpocznie się bodajże w grudniu. Wszystkim bardzo dziękuję za głosy i motywujące komentarze <3
4. Nasz mały konkurs na miniaturkę wygrał temat: życie Aarona przed próbą samobójczą. Dodatek powinien się pojawić albo za tydzień, albo za dwa tygodnie. Wszystko jest uzależnione od mojej weny xD
5. W zakładce FABUŁA będą umieszczane okładki do Alicji xD Jeśli macie jakiś swój pomysł, jak wy byście widzieli okładkę do tej historii, wyślijcie mi na maila, a najlepsze prace zostaną opublikowane na blogu xD Ten konkurs nie ma terminu zakończenia, więc się nie martwcie czasem. Jest go pod dostatkiem :D
6. Prawdopodobnie rozpocznę prace nad drugim, mam nadzieję jeszcze fajniejszym, zwiastunem xD W końcu (prawie) nauczyłam się obsługiwać Vegasa, więc czas najwyższy się nim pobawić :3
Koniec biadolenia... Wreszcie, co nie? xD
Zapraszam do czytania i komentowania <3
***
Skocznym krokiem w naszą stronę zmierza
Dagon, a białe, rozkloszowane u dołu i nakrapiane kolorowymi plamkami spodnie
łopocą na wietrze. To, w połączeniu z nieodłączną brązową, skórzaną kurtką oraz
długą brodą i rozpuszczonymi włosami, nadaje mu wyglądu zbuntowanego,
motocyklowego klauna.
— Witam, dzieciaczki! Jak się spało? — rzuca
na powitanie, przystając przy nas i, wyciągnąwszy z kieszeni kurtki paczkę
papierosów, spogląda na Caspra, marszcząc gniewnie brwi. — Miałeś nie palić.
— A ty miałeś zacząć ubierać się jak człowiek
— ripostuje szatyn, na co nauczyciel uśmiecha się krzywo. Wkłada papierosa
pomiędzy wargi i zapala za pomocą zapalniczki.
— Racja. — Dagon wzrusza ramionami,
przenosząc spojrzenie na moją osobę. W jego jasnoniebieskich oczach dostrzegam
błyszczące iskierki rozbawienia. — Przypominasz mi kogoś. Apri... Aaro... —
Czuję jak gula strachu zaciska się na moim gardle. — Wiem! — Uśmiecha się
triumfalnie. — Wyglądasz jak Astrid Bergès-Frisbey!
Dosłownie, ulatuje ze mnie całe powietrze jak
z przekłutego balonika. Odczuwając przysłowiową ulgę, wyginam swoje usta w
wymuszonym uśmiechu.
— Dziękuję… chyba.
— Droga dziewczynko. Za takie rzeczy się nie
dziękuje. Mężczyzna, kontemplując kobietę, stara się jej przypodobać i, a
wynika to z naszej natury, zapewnić sobie przyszłych potomków. — Nauczyciel z
wielkim zainteresowaniem przygląda się swoim rękom, wydłubując brud zza
paznokci. — Męska natura jest nastawiona na reprodukcję.
— Błagam, przestań nas zarzucać tymi
psychologiczno-filozoficznymi pierdoletami — warczy szatyn, krzywiąc usta w
wyrazie odrazy. — To nie działa na dziewczyny.
— Na jedną podziałało — odpowiada zagadkowo
Dagon, a te trzy słowa wystarczą, by Casper zacisnął szczękę, a w jego oczach
pojawił się gniew.
Chłopak prycha pod nosem i rzuca niedopałek
na ziemię, depcząc go nogą.
— Nie wiem jak wy, ale ja chcę mieć to
spotkanie już za sobą. — Chwyta mnie za ramię, delikatnie ściskając. — Idziesz,
Lexi?
Przebiegam wzrokiem to od jednego, to do drugiego,
przebierając z nogi na nogę. Ostatecznie nie chcę zostawać sam na sam z
Dagonem. Zdaje mi się, że nauczyciel dużo wie i dużo widzi, a to w mojej
obecnej sytuacji stanowi spory problem.
— Tak. — Potakuję i, posyłając mężczyźnie
przepraszający uśmiech, pozwalam się poprowadzić.
— Casper! Widzimy się na lekcji! — Słyszę
jeszcze wołanie Dagona, po czym znikamy we wnętrzu budynku, a szatyn
momentalnie puszcza moje ramię.
Chwilę idziemy w ciszy, chłopak przodem, a ja
dwa kroki za nim, próbując go dogonić.
— Zwolnij — proszę w końcu, a on momentalnie
zatrzymuje się i odwraca w moją stronę.
— Sorry — rzuca, dostrzegając mój
skonsternowany wyraz twarzy. — Po prostu... Trzymaj się od niego z daleka. —
Marszczę czoło w wyrazie niezrozumienia i już otwieram usta, by się go o to
zapytać, lecz nie daje mi dojść do głosu. — Po prostu tak zrób i nie pytaj
dlaczego. Teraz mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż zajmowanie się
problematyką irytujących belfrów. Obiecuję, że później wrócimy do tematu
Dagona.
Potakuję ugodowo. Robimy jeszcze kilka
kroków, aż w końcu znajdujemy się pod drzwiami z tabliczką głoszącą, że
trafiliśmy do pokoju samorządu. Ten sam, z którego zaledwie dzień wcześniej
wybiegłam, nie oglądając się za siebie. I myślałam, że nigdy tu nie wrócę, a jednak...
— Gotowa? — pyta, uważnie przyglądając się
mojej osobie.
— Raz kozie śmierć — rzucam, a Casper otwiera
drzwi, puszczając mnie przodem.
Znowu odczuwam tę niesamowitą atmosferę
panującą w pomieszczeniu, a mój wzrok i serce od razu zostają przyciągnięte
przez fortepian ustawiony pod oknem. Dopiero po chwili konsternacji orientuję
się, że nasze wejście przerwało rozmowę prowadzoną przez Danielle i Setha.
— …wina, że Kathy zrezygnowała ze szkoły! —
oznajmia Danielle podniesionym głosem.
A więc ta
dziewczyna, którą zabrała karetka, zrezygnowała ze szkoły? Właściwie
nie dziwię się jej. Rozumiem, jak to jest być traktowanym gorzej od psa…
— Przyprowadziłem ją — mruczy zza moich
pleców Casper, przerywając moją wewnętrzną gonitwę myśli. — A teraz idę spać.
— Um... cześć — rzucam, gdy chłopak mija
mnie, kierując się w stronę kanapy. Opada na nią z westchnieniem, przymykając
powieki.
— Dzień dobry, Lexi. — Dani w swój
zwyczajowy, jak zdążyłam się już przekonać, chłodny sposób wita się, po czym
powraca do przeglądania papierów na biurku.
— Joł, bella! — Nagle znikąd wyrasta przede
mną postać blondyna ubranego w sportową kurtkę w barwach szkoły.
Seth wyciąga ramiona w moją stronę, a ja
zwinnie unikam znalezienia się w jego uścisku. Podchodzę do szatynki, przystając
przy jej biurku.
— Dzięki, że dałaś mi drugą szansę. —
Dziewczyna podnosi głowę i posyła mi lekki uśmiech.
— Nie ma sprawy. Wiedziałam, że zmienisz
zdanie — mówi, wręczając mi kilka kartek.
— Co to jest? — pytam, przeglądając tekst.
— Umowa, akt prawny, cyrograf. Nieważne jak
to nazwiesz; ważne, że musisz podpisać.
— Podmiot zobowiązuje się do zachowania z
najwyższą starannością w tajemnicy wszelkich Informacji Poufnych otrzymanych
lub uzyskanych niezależnie od ich formy lub postaci od Samorządu Uczniowskiego
oraz zobowiązuje się do zachowania milczenia o działaniach związanych z Grą
(rozumianą jako wszelkie informacje techniczne, technologiczne, ekonomiczne,
finansowe, handlowe, prawne, organizacyjne i inne) — czytam na głos, unosząc
brwi. — Przecież to niedorzeczne! O co tutaj chodzi?!
— Po prostu to podpisz...
— Może lepiej najpierw jej wszystko
wytłumaczymy? — wtrąca się blondyn.
Dziewczyna obrzuca go ostrym spojrzeniem i
zaciska usta w wąską kreskę.
— Przypominam ci, Seth, że gdybyś jej wczoraj
nie przestraszył, a przyprowadził, tak jak cię o to prosiłam, dzisiaj nie
znaleźlibyśmy się w sytuacji, która wymaga nadzwyczajnych środków. — Przenosi
spojrzenie i taksuje mnie wzrokiem. — Poza tym, Lexi już domyśla się, o co
chodzi...
— Domyślam się czego? — przerywam tę
dyskusję, nie za bardzo rozumiejąc sytuację, w której się znalazłam.
— Że Dani to córka Elvisa Presleya, a ojcem
Setha jest Yeti — ironizuje Casper, ciągle siedząc na kanapie z
półprzymkniętymi powiekami. — Czasem naprawdę zaczynam się martwić o ludzki
intelekt. — Wzdycha ciężko, po czym ruchem dłoni przywołuje mnie, żebym
podeszła do niego.
Kiedy tego nie robię, podnosi głowę,
marszcząc brwi.
— Niczego nie podpiszę, dopóki nie dowiem się
prawdy.
Seth posyła szatynce spojrzenie pod tytułem
a-nie-mówiłem, na co Casper wzrusza ramionami, wracając do spania. Danielle
ciężko wzdycha, po czym częstuje mnie herbatą, którą przyjmuję z wdzięcznością.
Następnie podchodzi do drugiej kanapy i, zasiadłszy na niej, stawia swoją
filiżankę na blacie stolika. Zajmuję miejsce koło niej, natomiast Seth wpycha
się obok szatyna, który cicho prycha z irytacją na takie traktowanie jego
przestrzeni osobistej.
— Mówiłam ci wczoraj o Aaronie. — Potakuję
głową, a całe ciało spina mi się na sam dźwięk imienia brata. — Na początku
drugiego roku opracował niezwykły program, do którego mieli dostęp wybrani
uczniowie. Otóż za wykonanie jakichś prac czy to na rzecz szkoły, czy na rzecz
innych osób, mogli otrzymać w zamian wybrany przez siebie przywilej, jak
przykładowo przesunięcie kartkówki z algebry. Zamysł Króliczej Nory był dobry,
jednak po niedługim czasie, bo zaledwie po trzech miesiącach, gra została
zhakowana przez nieznaną osobę o nicku Fałszywa Alicja. Od tamtej pory Nora
zmieniła się diametralnie. Stała się groźniejsza, brutalniejsza, początkowe
psikusy zamieniły się w niebezpieczne wypadki. Zresztą, sama wczoraj widziałaś,
do czego zdolna jest Alicja. Dlatego musimy ją powstrzymać, nim komuś jeszcze
stanie się krzywda. Aaron rozpoczął pracę nad projektem, który, jak sam to
nazwał, miał być kluczem do zniszczenia Jabberwocka. Niestety, nim skończył
swoje zadanie…
— Alicja dorwała go pierwsza — kończy Casper.
Czuję, jak chłód rozlewa się po moim ciele.
Spływa nerwami, wypełnia komórki, mrozi atomy. Trzy słowa, jedno imię —
wywracają cały świat do góry nogami. Co innego mieć przypuszczenia, a co innego
zyskać pewność, że ktoś umyślnie skrzywdził osobę, którą kochasz najmocniej na
świecie...
— Co mam zrobić? — Przestaję się zastanawiać
nad możliwymi skutkami swojej decyzji. Pozostaje mi jedynie świadomość, że
muszę skończyć tę grę, którą zapoczątkował mój brat. Już nie tylko dla niego i
dla mnie, lecz także dla tych wszystkich, którzy zostali w jakikolwiek sposób
skrzywdzeni przez Alicję. Czas, by w końcu poniosła karę za swe czyny...
Danielle wyciąga w moją stronę długopis.
Chwytam go, zaciskając na nim palce, i podpisuję umowę, cyrograf, wyrok —
oficjalnie stając się częścią gry. Dziewczyna kiwa głową w stronę Setha, na co
ten wstaje i podchodzi do półki na książki. Wyciąga niepozorny, oprawiony w
ciemnoszarą okładkę tom, a z górnej, ozdobnej części mebla wyłania się ukryta,
niewielka skrytka. Normalnie Hogwart…,
myślę, próbując opanować zaciekawienie. Po chwili w dłoni blondyna pojawia się
niedużych rozmiarów laptop (bardziej skłaniałabym się ku określeniu notebook).
Chłopak wraca do nas i podaje mi urządzenie.
W rękach ważę ciężar sprzętu, pytająco unosząc brwi. Danielle wskazuje mi, że
śmiało mogę odpalić to maleństwo. Zaraz po włączeniu się komputera, zadziwiają
mnie dwie rzeczy. Pierwsza z nich to logo SkyTechu na tapecie, natomiast drugą
okazuje się być niemożliwa wręcz ilość ikon na pulpicie wynosząca chwalebne
jeden.
Projekt
Jabberwock.
Przesuwam kursor i otwieram program, a ekran
momentalnie staje się czarny z widniejącym na nim zielonkawym, niezrozumiałym
dla laika tekstem. Palce zaczynają mnie świerzbić, kiedy dociera do mnie prośba
samorządu.
— Musisz dokończyć dzieło Aarona i zhakować
Króliczą Norę. — Dziewczyna wypowiada na głos tę myśl, której obawiałam się od
samego początku.
Hakerstwo. Nielegalne, podlegające karze
łamanie zabezpieczeń w oprogramowaniach. Szukanie luk w systemach operacyjnych,
sieciach komputerowych, wykradanie haseł, danych — a wszystko dzięki zaledwie
kilku uderzeniom w klawiaturę. Czy może istnieć prostszy sposób, aby dostać się
na szczyt?
Ale im
wyższy szczyt, tym dłuższa droga na dno i boleśniejszy upadek…
Dopada mnie poczucie winy. Dawno temu
złożyłam obietnicę. Teraz ją złamię. Żeby dowiedzieć się prawdy, muszę
odseparować swoje uczucia. Z olbrzymią mocą uderza mnie jeden fakt. Aaron miał
rację: tutaj zatraca się samego siebie…
— Dajcie mi chwilę — mruczę, zginając palce.
Słyszę charakterystyczne trzaśnięcie przestawiających się kości.
Ból sprawia,
że czujesz, że żyjesz. Życie sprawia, że odczuwasz ból…
Zamykam oczy i czekam, aż reszta osób
przejdzie gdzieś dalej, po czym rozpoczynam swoją pracę. Rozprostowuję palce i
kładę je na klawiaturze. Powoli podnoszę powieki i przemykam wzrokiem po
skrypcie, szukając możliwych błędów czy niedopatrzeń.
Właściwie hakowanie mogłabym przyrównać do
gry na fortepianie. Palce wykonują charakterystyczną, ustaloną sekwencję
ruchów, wywołując wibrowanie i tym samym wydobywając zamierzony efekt w
ograniczonej przestrzeni. Paroma ruchami można zdziałać wszystko — stworzyć
cudo albo zniszczyć doczesny świat. Wystarczy jedno kliknięcie, jeden
odpowiedni guziczek — a można zyskać wszystko, czego się zapragnie…
ODMOWA
DOSTĘPU
— Cholera! — Wyrywa mi się nagły okrzyk.
Zawiedziona spoglądam na kod, zastanawiając się, gdzie popełniłam błąd. Z
przejęcia zagryzam wargę, skupiając się tylko i wyłącznie na znakach święcących
zielonkawą poświatą.
Nagle na moim ramieniu czuję ciężar czyjejś
dłoni. Wystraszona podskakuję na brązowej kanapie, oglądając się za siebie.
— Wszystko w porządku? — Seth pochyla się nad
moim ramieniem, spoglądając na ekran monitora. — Zawiesiłaś się na dwadzieścia
minut...
— Tak... — odpowiadam po chwili, kiedy
adrenalina opada. — Wszystko gra, ale nie udało mi się otrzymać dostępu.
— Nie martw się. Nie oczekiwaliśmy, że
zrobisz to za pierwszym razem.
Nie komentuję tego. To nie tak, że się nie starałam.
Nie rozumiem, dlaczego nie udało mi się otrzymać dostępu od razu. W końcu nie
powinnam mieć z tym żadnych problemów. Możliwe, że wyszłam z wprawy. Jednak o
tym ani Seth, ani Danielle, ani Casper nie mogą zdawać sobie sprawy.
— Nie stresuj się. Spotkamy się po zajęciach
i wtedy możesz spróbować znowu, a teraz lepiej już chodźmy.
Wstaję z kanapy i wraz z Sethem podchodzę do
drzwi. Oglądam się za siebie po raz ostatni tego poranka, zauważając jak
Danielle chowa laptopa z powrotem do skrytki. W jej dłoni dostrzegam malutki,
połyskujący złociście przedmiot. Wygląda zupełnie jak coś, co doskonale znam…
Machinalnie sięgam dłonią do swojej szyi, pocierając zawieszony na niej
wisiorek. Mały, złoty kluczyk, który został znaleziony w kieszeni Aarona.
Czy to możliwe,
żeby były identyczne…?
— Pierwszą mamy chemię. — Wyrywa mnie z
zamyślenia głos Setha. Odwracam się do
niego, starając się nie okazać, że moje myśli nadal skupiają się wokół wisiorka
i nieudanej próby hakowania Nory.
— Prowadź — rzucam, na co chłopak posyła mi
szeroki uśmiech zupełnie jak u małego chłopca, który dostał lizaka. Albo jak u
szczeniaka Golden Retrievera cieszącego się na powrót swojego opiekuna.
Nagle parskam śmiechem na obraz Setha
merdającego ogonem i z piłką w ustach, który powstał w mojej wyobraźni. Obiekt
moich dziwnych wariacji międzygatunkowych przekrzywia głowę w bok, posyłając mi
zaciekawione spojrzenie, na co ja zaczynam chichotać.
— Coś się stało?
— Nie, nic — wyduszam z siebie pomiędzy
atakami śmiechu.
Naprawdę! Chłopak i z wyglądu, i z charakteru
przypomina mi psiaka! Seth kiwa głową w wyrazie „zrozumienia” dla kobiecych
wahań nastrojów i, nie odzywając się więcej, zmierza w stronę sal lekcyjnych, a
ja towarzyszę mu ramię w ramię. Przez myśl przemyka mi, że może na początku źle
oceniłam tego chłopaka…
Nie lubię chemii. To jedyne, co zapamiętuję z
pierwszych zajęć. No, może poza dziwną nauczycielką, która uważa, że wszystko
jest trywialne albo prostsze od pasztetowej… Liczenie entalpii, prawo Hessa —
od tych wszystkich informacji i obliczeń zaczyna boleć mnie głowa, a głupie
komentarze Setha, który zajął miejsce obok mnie, nie pomagają mi w skupieniu
się na lekcji.
— Co robi nauczyciel chemii, gdy dzieci są
niegrzeczne? — Chłopak przerywa moje rozmyślania. Wzruszam ramionami. —
MOLestuje je…
Nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem,
na co nauczycielka rzuca nam ostre spojrzenie.
— Przepraszam, ale czy ja wam nie
przeszkadzam? Bo jeśli tak, to może wyjdę, co? — syczy kobieta, a ja
natychmiastowo kulę się na krześle.
Nienawidzę być w centrum uwagi. Nienawidzę,
nienawidzę, nienawidzę…
Boję się…
— Ależ skąd, pani Climine! Niech pani się nie
kłopocze. Już prawie skończyliśmy rozmawiać o mikroskopie fluorescencyjnym. To
takie niesamowite odkrycie! Wykorzystanie fluorescencji i fosforescencji może
całkowicie odmienić doczesną metodologię badań nad organellami komórkowymi —
odpowiada jej Seth, na co mina kobiety drastycznie się zmienia. Od zadowolonego
z siebie uśmiechu staje się niepewną kombinacją udawanego zrozumienia i wysilonej
wesołości.
— Tak, zapewne tak — mruczy, po czym powraca
do tematu zajęć, zostawiając nas w spokoju aż do końca lekcji. Seth rzuca mi
triumfalny uśmiech, na co kręcę głową, starając się powstrzymać powoli
wypełzający na usta uśmieszek.
Kiedy dzwonek oznajmia koniec lekcji,
wychodzimy z klasy, zmierzając w stronę szafek.
— Dzięki — mówię, nie mogąc jednocześnie na
niego spojrzeć. Już drugi raz w ciągu dwóch dni widział moją psychiczną
słabość.
— To za tego pięknego liścia z wczoraj —
odpowiada, śmiejąc się pod nosem.
Podnoszę głowę do góry, chcąc go ponownie
przeprosić, jednak Seth już przepycha się pomiędzy uczniami, pozostawiając mnie
samą z masą pytań bez odpowiedzi.
Następne lekcje: język francuski oraz dwie
godziny algebry pod rząd przypominają raczej odliczanie do końca świata.
Niecierpliwię się, ponieważ chcę dokończyć rozmowę z Nico, jednak kiedy
nareszcie zaczyna się przerwa obiadowa i przechodzę na stołówkę do naszego
stolika — nie zastaję chłopaka przy nim. Rozglądam się po wnętrzu kafeterii w
poszukiwaniu czupryny przyjaciela, jednak w tym tłumie wypełniającym
pomieszczenie wszystko i wszyscy wydają się być tacy sami.
Efekt
zaburzenia ciągłości osobowości…
Nagle mam olbrzymią ochotę uciec stąd. Wydaje
mi się, że spojrzenia ludzi wokół skupiają się na mnie, a w ich rozmowach
słyszę ciągle powtarzające się imię.
Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi,
Lexi,
Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi, Lexi,
Lexi, Lexi, Lexi, Lexi,
Lexi, Lexi,
Lexi…
Wybiegam z kafeterii, po drodze potrącając
przypadkowych ludzi. Nie patrzę, gdzie biegnę, ważne że oddalam się od nich
wszystkich. Od ich spojrzeń i szeptów.
Nienawidzę
ludzi.
Boję się
ludzi.
Nienawidzę
samotności.
Boję się
samotności.
Chłodne, marcowe powietrze otula mą twarz i
rozwiewa włosy. Pierwsze wiosenne promienie słońca starają się przedrzeć przez
warstwę puchowych, ciężkich, śnieżnobiałych chmur, by rozgrzać zmarznięty po
zimie świat. I choć nadal nie ma astronomicznej wiosny, odczuwa się jej
pierwsze pocałunki składane na uśpionej naturze. To przyjemne uczucie — nie
musieć się bać, a jedynie podziwiać spokojne piękno otaczającego świata.
Niestety, świadomość zbliżającego się końca
przerwy nadal pozostaje gdzieś w myślach, starając się dojść do głosu. Podnoszę
się z wyziębionej ziemi, otrzepując spodnie z drobinek gleby i źdźbeł
zeszłorocznej trawy. Rozcieram ramiona, bo jak zwykle uciekłam, nie myśląc nad
czymkolwiek ważnym jak przykładowo, że temperatura na zewnątrz plus koszulka z
krótkim rękawem może być (nie)miłym zaproszeniem do zapalenia płuc.
Kiedy skręcam za róg, nagle słyszę dziewczęcy
śmiech. Przystaję, kryjąc się w cieniu budynku. Sama nie wiem, dlaczego się
chowam. Zachowuję się irracjonalnie! No
już, nogi, do dzieła! Jeden krok, drugi krok, trzeci…
— Seth,
słońce. — Dziewczęce mruczenie dociera do moich uszu. Momentalnie zamieram,
przysuwając się do ściany. Co on tu robi?
— Powiedz mi, co cię łączy z tą nową laską… Jak jej tam? Lexi? Wiesz, ta co cię
uderzyła. — Dziewczyna cmoka z udawaną troską.
— Hm? Poza tym, że mnie spoliczkowała? — pyta
chłopak, a jego wypowiedzi towarzyszą szuranie materiału, odgłosy ocierającego
się ciała o ciało, mlaśnięcia i chichoty. — Chyba nic, a co? Jesteś zazdrosna,
ma belle?
— Oczywiście! Seth jest tylko mój… Nie oddam go
żadnej innej dziewczynie.
Szybko stamtąd odchodzę. Usłyszałam
wystarczająco wiele. Krok zamienia się najpierw w trucht, a następnie zaczynam
biec.
Auć… Dlaczego to zabolało? Dlaczego poczułam,
jakby mnie w jakiś sposób zranił?
Lexi, wyrzuć
go z myśli! Tak jak zawsze. Przestań myśleć, zacznij działać…
Przystaję koło wejścia, opierając dłonie na
udach i starając się uregulować oddech. Kiedy zjawiam się w klasie na lekcji
biologii, całkowicie ignoruję obecność blondyna w rzędzie obok. Jedynie
pojawienie się Caspra w sali wprawia mnie w zdumienie, a jeszcze większe
zaskoczenie wywołuje fakt, że chłopak siada po mojej prawej stronie. I jakby
nigdy nic — zabiera mój podręcznik.
— Oddaj! — szepczę do niego, na co szatyn
kręci głową, a jego usta wykrzywiają się w łobuzerskim uśmiechu.
— Shh! Nie mogę się przez ciebie skupić na
zajęciach.
Moja irytacja sięga zenitu. Nagle na mojej
ławce ląduje czyjaś książka. Spoglądam w lewo na szczerzącego się z zadowolenia
Setha. Momentalnie dostaję nagłej ochoty, by zamordować jednego i drugiego
wszelkimi możliwymi sposobami tortur. Od nadziewania na pal aż po podgryzanie
czułych miejsc przez wygłodniałe psy…
Jak to możliwe, że Aaron wytrzymał z takimi
osobami przez ponad dwa lata?! Minął dopiero jeden dzień, a ja już zastanawiam
się, czy ci dwoje nie uciekli ze specjalistycznego zakładu dla trudnych dzieci…
Wzdycham głęboko, błagając w myślach swój
język, żeby siedział grzecznie za zębami. Kiedy kończy się lekcja, niemal
podskakuję na krześle z niewysłowionej radości. Oddaję Sethowi jego podręcznik,
a własny porywam z ławki Caspra i uciekam za drzwi. Na szczęście następną
lekcję — informatykę — odbywam już bez tej dwójki, delektując się ciszą,
spokojem i samotnością.
Zaraz po zakończeniu zajęć zmierzam do pokoju
samorządu, choć moje biedne jestestwo krzyczy, żebym tam nie szła, a wróciła do
domu. To całkiem nęcąca opcja, jednak w trakcie programowania na informatyce
przyszedł mi do głowy pewien pomysł. A właściwie spostrzeżenie.
Wciągam powietrze do płuc, przytrzymuję je, a
następnie robię powolny, przeciągły wydech, pozwalając, by negatywne emocje
uleciały wraz nim. Dopiero wtedy wchodzę do pokoju i, zamknąwszy za sobą drzwi,
zastaję pozostałą trójkę siedzącą na kanapie.
— Chodź, Lexi, rozgość się — woła Seth,
jednak nadal jestem na niego wściekła.
Ostentacyjnie ignoruję słowa blondyna,
zakładając ramiona na piersi. Casper przygląda się nam w milczeniu, a na jego
ustach zaczyna mimowolnie drżeć uśmiech. Jedynie Danielle zdaje się być
normalną w porównaniu do pozostałej dwójki. Robię jeden krok, by podejść do
kanapy, jednak nagle rozlega się pukanie. Nie myśląc za wiele, odwracam się do
tyłu i otwieram drzwi, nie zastając nikogo, jednak moje
spojrzenie momentalnie przyciągają leżące na ziemi białe róże.
— Ktoś przysłał prezent — oznajmiam,
schylając się po kwiaty.
— Odsuń się! — Dolatuje mnie ostrzegawczy
krzyk dziewczyny, jednak jest już za późno.
Przed oczami miga mi postać ubrana na czarno, a chwilę
później mój obraz zostaje wypełniony przez rozchodzącą się czerwień…
Jak zwykle skończyłaś w takim momencie, żeby czytelnik z niecierpliwością czekał na kolejny rozdział... Bartek tego nie lubi, ale mi podoba się jak najbardziej. Jestem ciekawa, czy te klucze są rzeczywiście identyczne. No i juz myślałam, że się zorientowali, że to siostra Aarona! A jednak nie, chociaż moze? Kto, wie co aię tam uroiło w tej Twojej główce. Czekam na dodatek specjalny! Tak samo jak na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńWiesz, Repesco, że ja jeszcze takich rozdziałów kończących się w najmniej oczekiwanym momencie powrzucam huhuhu xD Odnośnie kluczyków będzie z nimi powiązany cały rozdział, więc nic nie zdradzam. A co do rojenia się w mojej główce... - dzisiaj na matmach ogarnęłam cały rozdział 11. więc... xD Bójcie się xD
UsuńPozdrawiam Amnesia
Już się nie mogę doczekać, więc pisz, pisz, pisz - nawet i na chemii :P W sumie przedmiotów jest dużo także wiesz ;)
UsuńZajmuje!
OdpowiedzUsuńWracam z Pragi!
Wiem,że późno,ale lepiej późno niż wcale!
UsuńRozdział zajebisty!!
Co tu więcej dodać?
Nie znudziłaś się pisząc mnustwo razy Lexi?
Dobra,nie chce mi się pisać,więc papatki!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Ja się bardzo cieszę ze Twojego komentarza <3
UsuńHuehuehue xD Szczerze mówiąc, napisałam raz Lexi, a później to już tylko kopiuj, wklej xD
Następny rozdział będzie troszku później niż planowałam, bo mam makabryczny rozgardiasz, a rodzice chcą, bym do roboty poszła xD
Pozdrawiam Amnesia
Oh jak mogłaś tak skończyć? ! Rozdział diabelsko dobry, jestem pod wrażeniem twojego pisania.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tych kluczy, o co chodzi i czy są takie same?
aaaa dlaczego ty nam to robisz? :( Jesteś okropna wstręciucho :P Ale i tak cię kocham <3
WENY :**
Ja wam to robię, bo was kocham i nie chcę byście mnie opuścili xD Dzięki za takie miłe słowa, choć, szczerze mówiąc, również uważam ten rozdział za całkiem udany xD O kluczykach będzie cały rozdział poświęcony no i sytuacji, która wyniknie z ich identyczności lub nieidentyczności xD
UsuńPozdrawiam Amnesia <3
Wooooooow… Wow, wow, wow, wow, wooooow… Zamurowało mnie. Seth (swoją drogą, świetne to imię), Casper (swoją drogą, świetny koleś), białe róże (swoją drogą, mam zawał xD). Jestem w niebie :D
OdpowiedzUsuńNo takiej dziesiąteczki to się nie spodziewałam. Wiedziałam, że będzie miazga, ale że aż tak? :D Tyle się działo, że aż nie wiem, na czym się kupić - na tym, że Seth mnie wkurzył? Czy może na tym, że Casper niedługo zostanie moim osobistym więźniem?
Kocham Twoje dialogi - są naturalne, szczere i miło się je czyta. Zresztą te cięte opisy również wywołują fajne uczucia.
Ale co z Nico? Chyba mam się o kogo martwić xD
Coś mi podpowiada, że ta trójca ma więcej za uszami, niż mi się wcześniej zdawało. I dobrze, niech łobuzują!
Czekam na jedenastkę. Z niecierpliwością. :D
Pozdrawiam,
Hagiri
Zdecydowanie masz rację. Ta trójca, jak i wielu innych bohaterów, a właściwie każdy, ma coś za uszami, co wyciągnie na światło dzienne Alicja. Jej terror będzie trwał dopóki nie osiągnie swojego (jeszcze nieznanego wam) celu xD
UsuńNie martw się o naszego Nickusia xD Radzi sobie... Jeszcze xD Choć nie wiem jak długo :(
Bardzo dziękuję za komentarz <3
Pozdrawiam Amnesia
Ta Alicja. Ona sterroryzowała całą szkołę. Cholera jedna.
OdpowiedzUsuńWidać, ze Lexi też ma jakiś ze sobą problem. Problem dość ciężkiej wagi.
Jestem ciekawa co dalej wymyślisz i czekam na dodatek specjalny.
Tak między nami: nie rozbudowałaś jeszcze do końca postaci Aarona, ale ja i tak już go lubię. Może to wina Evana? :)
Pozdrawiam/
Tak. Lexi ma poważny problem ze sobą, ale ten problem będzie cały czas przybliżany i przybliżany, więc spokojnie czytaj dalej, a się dokładnie dowiesz, jakie są przyczyny jej zachowania xD Postać Aarona będzie rozbudowywana w kolejnych rozdziałach i to w taki sposób, że Lexi będzie poznawała swojego brata, takiego jakim go widzieli inni. To może całkowicie zburzyć jej obraz kochanego, słodkiego starszego brata, ale o tym dowiecie się później xD Ja nic nie mówię :D
UsuńPozdrowionka Amnesia
Ja chce więcej <3 piękne. Koxham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. Nowy rozdział (powinien) pojawić się 3. lipca xD Więc jeszcze trochę czasu, ale mam nadzieję, że wytrzymasz do tego momentu <3
UsuńAmnesia
Jak mogłaś ;__; masz szczęście, że widzimy się w przyszłym tygodniu, bo chyba nie wytrzymam, jeśli mi nie powiesz co dalej. A tak btw białe róże - czy tylko mi się to skojarzyło ze Snowem? Poza tym... mówiłam już kiedyś, że uwielbiam Caspera? :D
OdpowiedzUsuńChyba tylko Tobie się tak skojarzyły te róże. Ogółem jest to kolejny odnośnik do Alicji w Krainie Czarów, a wszystkich tych, którzy nie wiedzą - zachęcam do zajrzenia do oryginalnej książki lub chociażby do obejrzenia filmu xD
UsuńPfff. Caspera wszyscy uwielbiają xD A nikt nie wie, że to wredny, arogancki dupek, jak go nazwała kiedyś Lexi :P
Amnesia
P.S. Thalia - powstrzymaj mnie, jak będę ci chciała wyjawić, kim jest Alicja!!!
Moja radość kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział była nieoceniona!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jedno, skoro Lexi mieszka w tym samym domu, w którym mieszkał Aaron to Casper przyjeżdżając po nią nie zauważył, że to ten sam dom?
Kim była ta bella Setha? Czy ma ona coś wspólnego z Alicją?
A takie inne pytanie, jak już bym przebrnęła przez swoje lenistwo i zrobiła dla Ciebie taką okładkę, gdzie mogę ją wysłać? Nic nie obiecuję bo photoshop ostatnio mi się buntował i muszę coś naprawić, ale i tak miałam to zrobić, więc całkiem możliwe, że taka okładka powstanie^^
Czekam na następny i jestem bardzo ciekawa tego co się stało pod koniec rozdziału. Pozdrawiam!
Hihi. Zadajesz doskonałe pytania. Przy tworzeniu tej fabuły również zadałam sobie takie pytanie i mogę Ci zdradzić, że odpowiedź znajdzie się w jednym z przyszłych rozdziałów. Niemniej, tak pokrótce, Aaron miał parę myków, by nie zdradzać swoich tajemnic, nawet jeśli zaliczało się do nich miejsce jego zamieszkania xD
UsuńBella Setha, to, niestety, nie jedyna "bella" w jego życiorysie. Ich wątek zostanie rozwinięty później, ale to tylko króciutki motyw będący wprowadzeniem do czegoś większego xD
Okładkę możesz wysłać na mojego maila, tylko prosiłabym jakiś taki zwyczajny format jak jpg, png itd. Boję się, że jak to będzie jakiś wyższy, bardziej pod Photoshopa format, mój cudowny laptop nie odczyta go. A to będzie skutkowało kolejną wizytą u mojego nadwornego Łosia od komputerów xD
Pozdrawiam Amnesia
Nie ma sprawy, z reguły zapisuję tylko w png:D Ah, a liczyłam, że dziewczyna będzie miała coś wspólnego z Alicją i w końcu będziemy bliżej rozstrzygnięcia kim ona jest. No trudno, muszę jakoś żyć dalej, haha.:)
UsuńNo niestety xD Tajemnica Alicji nadal pozostaje nierozstrzygnięta xD
UsuńPozdrawiam
Przeczytałam rozdziały, przyznam, że wciągnęło mnie, co się rzadko zdarza mi na blogach. Będę zaglądać i poczytywać nadal. Mam pytanie jedno, które mi się nasunęło. Może mi umknął ten fakt, jeśli tak, to przepraszam, ale skąd Danielle i reszta wiedzieli, że Lexi zna się na programowaniu, znacznie bardziej niż inni. Bo rozumiem, że musieli wiedzieć o niej sporo, skoro juz pierwszego dnia proponowali jej dołączenie do zespołu na miejsce Aarona, jako technik, czyli programista/haker. Nasuwa mi to też pytanie, dlaczego w związku z tym nie wiedzą, że Lexi jest siostrą Aarona (no chociaż akurat to można by wytłumaczyć, ale skoro reszta też na zna się jako tako na szperaniu to myślę, że i takie informacje by znaleźli). Ale to tak na marginesie :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie podoba mi się bardzo, czyta się płynnie i przyjemnie, a fabuła wciąga. To najważniejsze.
Pozdrawiam
Hej!
UsuńBardzo się cieszę, że spodobało Ci się moje opowiadanie. Również bardzo jestem rada, że zauważyłaś taki drobny, a jednocześnie bardzo ważny szczegół. Otóż to specjalnie nie zostało wyjaśnione xD Dlaczego Danielle tak bardzo naciskała, żeby to właśnie Lexi została ich technikiem... Jest to ściśle związane z Alicją oraz samą Grą. Ale nie martw się - ta informacja pojawi się prawdopodobnie w następnym rozdziale, tak więc zapraszam do czytania xD
Pozdrawiam Amnesia
No to pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł, wciągająca akcja, świetny wygląd bloga. Nadrabiam rozdziały. Niedługo zaprosze do siebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak uważasz :D
UsuńPozdrawiam Amnesia
Hej :) Czytam Twoje opowiadanie już od jakiegoś czasu i dopiero teraz zdążyłam nadrobić wszystkie rozdziały, zabiorę się więc za komentarze xD
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, to okrutne, że kończysz w TAKICH momentach, chociaż doskonale to rozumiem i nie mam tego za złe ;)
No, ale do rzeczy. Nie będę się rozwodzić nad wspaniałością pomysłu na opowiadanie, myślę, że już sama doskonale wiesz, że jest super. Uwielbiam postać Dagona! Za to jeśli chodzi o Setha, to czułam, że z niego niezłe ziółko i miałam nadzieję, że Lexi nie będzie sobie robiła nadziei, jeśli chodzi o niego. No, ale chyba i tak trochę ją zabolało...
Intryguje mnie również Nico... No bo niby taki grzeczny i aspołeczny, ale, jak to mówią, cicha woda brzegi rwie. Jeśli ktoś by mnie zapytał, czy którykolwiek z bohaterów, którzy się pojawili dotychczas, mógłby być Alicją, to wskazałabym właśnie na niego (taka już jestem podejrzliwa ;)
Ogólnie to jestem zachwycona całą fabułą, jej tajemniczością i Twoim stylem pisania. Możesz być pewna, że będę tu zaglądać regularnie :D
Pozdrawiam,
Naiada
PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://cage-of-life.blogspot.com/ ;)
Hej, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale akurat trafiła mi się jedna wolna chwila xD
UsuńBardzo, ale to bardzo dziękuję Ci, że postanowiłaś przeczytać i skomentować moją Alicję. Ja, jeśli mam być szczera, w pewien sposób lubię każdą z postaci xD A co do Nico... On jest słoooodki! xD Ja nie wiem, jak można podejrzewać takiego słodziaczka <3 Jakbym nie pisała tej historii, a jedynie ją czytała - to stawiałabym na Danielle, ale to tylko takie moje widzimisię xD
Pozdrawiam Amnesia
P.S. W wolnej chwili postaram się wejść, przeczytać i skomentować Twoje opowiadanie <3
Super <3 czekam na następny rozdział, życzę Ci dużo weny :*
OdpowiedzUsuń/A
Dziękuję bardzo. Kolejny rozdział pisze się (sam xD), więc pewnie powinien być gdzieś we wtorek albo w środę. I tak btw to przeraziłam się, gdy zobaczyłam ten podpis "A." Czy to ty, Fałszywa Alicjo, piszesz z głębi mojej wyobraźni? XD
UsuńPozdrawiam Amnesia
Kurczę... Czytam od dwóch dni Twoje cudowne opowiadanie i nie mogę ochłonąć! Piszesz genialnie, opisy, dialogi - wszystko w idealnych proporcjach, w żadnym momencie nie nudzisz! Jesteś świetna, naprawdę podziwiam i dziękuję za tak cudowną historię!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam takiej historii...
Alicja... ach ta Alicja!
BOSKIE!!!!!!!!!!! :)
Och, wow! Po nocy pełnej koszmarów obudzić się i zobaczyć taki komentarz? Bezcenne. Naprawdę dziękuję Ci za taką opinię. Te słowa wiele dla mnie znaczą.
UsuńŚciskam cieplutko i pozdrawiam,
Amnesia :*
Chyba wrócę do poprzednich rozdziałów, bo może jest tam wzmianka o tym, że Lexi zna się na programowaniu i ogólnie na hakerstwie, a ja to przegapiłam albo zapomniałam... Cóż Aaron sam sobie stworzył pułapkę niestety. Biedny chłopak :(. Ciekawe kim jest Alicja. I czy to naprawdę dziewczyna, a może jednak chłopak? A dziwi mnie to, że nikt dotąd jej nie odkrył... Jeżeli ta postać, to ona, to kamery w szkole... powinny to uchwycić. Czy nawet te karaluchy w kanapce. Ktoś to musiał zrobić i nie może tak po prostu być nie zauważony. Chyba, że nawet nagrania w kamerze zmienia. Ale żeby żadnych świadków, nic? Aż dziwne. Chyba, że jakoś dochodzi do tego, kto wie i skutecznie związuje mu język. Cóż, znowu zostawiasz w momencie, gdzie koniecznie trzeba przeczytać dalej i to jest wielki plus :). Znaczy dla czytelnika minus, bo nie może od razu się dowiedzieć ;p. Hm... chyba wolę Caspra od Setha. Chociaż lubię psy. I boli mnie te porównanie, że traktować gorzej niż psa. Moja siostra twierdzi, że ja traktuje lepiej psa niż człowieka. Ciekawy ten nauczyciel, na pewno narobi trochę kłopotów i podejrzeń, co do Lexi, ale przez to jest ciekawie. Ja również nie rozumiem chemii, to jak czarna magia. Także Seth wyszedł z tego obronną ręką. Aż zawstydził nauczycielkę.
OdpowiedzUsuńNie wiem w ogóle, czy wypisywać Ci błędy, bo ja lubię, jak ktoś mi tak robi w komentarzach, bo mogę poprawić i komuś czyta się potem lepiej.
"kontemplując kobietę" --> myślę, że chodziło Ci bardziej o "komplementować"
Pozdrawiam :)
Nie musisz wracać do poprzednich rozdziałów, ponieważ specjalnie nie ma tam o tym wzmianki. Cóż, z Alicją jest taki problem, że jest ona królową marionetek. Wszystko robią jej marionetki (które czasem nawet sobie z tego sprawy nie zdają albo nie mają innego wyboru), a ona sama pociąga sznureczkami z ukrycia, obserwując chaos, który stworzyła. Wiem coś o traktowaniu psa lepiej niż człowieka. Sama też miałam najpierw jednego, a teraz mam drugiego ukochanego pieska, więc rozumiem Cię. Ogółem zobacz sobie ten obrazek: http://www.temysli.pl/68469/Psy_to_ostatnie_z_aniolow_ktore.html
Usuńale widziałam gdzieś jeszcze jeden opis, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, ponieważ możesz mu powiedzieć wszystko, a on nigdy cię nie zdradzi. I to prawda. Często psy są bardziej ludzkie niż ludzie.
Wypisuj błędy, wypisuj! Poprawiam wszystko, ponieważ dzięki temu najlepiej się uczę.
Pozdrawiam