Pfff.
Zapomniałam się przywitać i napisać swoją zwyczajową gadkę-szmatkę xD A więc
tak, witam wszystkich w wakacje! Wiem, że jesteście źli/złe, bo rozdział miał
się pojawić trzeciego, a pojawił się półtora tygodnia później. Mea
culpa — miałam przymusowy urlop, ponieważ moja mama zabrała mi
internet, gdy byłam u babci. No ale jestem i to najważniejsze (dobra, Alicja
jest najważniejsza, a nie ja xD)! Parę zwyczajowych informacji:
1. Zmienił
się szablon! I jak się wam podoba? Bo ja osobiście uważam, że jest
prze-za-je-bi-sty!
2. Pojawił
się drugi zwiastun w zakładce Fabuła. Serdecznie zapraszam do wyrażenia swojej
opinii na jego temat <3 Piszcie śmiało, jeśli jest
okropny — szczerość zawsze spoko xD
3. I mam
taką ostatnią, smutną wiadomość. Od września będę chodzić do klasy maturalnej,
a co za tym idzie, nie będę miała aż tyle czasu, żeby pisać rozdziały co dwa
tygodnie. Od września aż do maja rozdziały będą pojawiały się nieregularnie,
ale zapewniam was, że będą się pojawiały! Nie zamierzam zawieszać, zamykać,
porzucać czy cokolwiek innego mojej "Are you Alice?".
I to byłoby
dzisiaj na tyle!
Zapraszam do czytania oraz komentowania!
***
Czerwień
wypełnia mój cały obraz. Nie wiem, nie rozumiem, co się stało, co się dzieje.
Czuję jak gęsta, kleista ciecz spływa po mnie. Podnoszę drżące ręce do twarzy,
ścierając maź i otwierając oczy. W pierwszym momencie myślę, że zostałam ranna,
ponieważ całe ręce, twarz, ciało mam pokryte karminową substancją. Dopiero po
chwili, gdy mija początkowy szok, dociera do mnie intensywny, niemal
przytłaczający zapach farby, od którego zaczynam się dławić. Jednocześnie
jestem przerażona i odczuwam ulgę.
Adrenalina
opada, a ja wraz z nią. Dosłownie. Nogi uginają się pode mną i nawet nie wiem,
kiedy ląduję kolanami na ziemi, podpierając się dłońmi, by nie upaść.
Rozpoczęłaś wojnę, więc ponieś konsekwencje… Tym razem
nie będzie jeńców.
Nagle przed
moją twarzą pojawia się postać. Początkowo nie rozpoznaję jej, jedynie widzę
ciemną sylwetkę ochlapującą mnie farbą wciąż od nowa i od nowa…
— Lexi…
Lexi. Lexi! — Z każdym słowem dźwięk narasta, zupełnie jakby wydobywał się spod
wody i zmierzał ku powierzchni. A może to ja jestem pod powierzchnią? Może
tonę? Może już utonęłam?
Nagły ból
wyrywa mnie z tego otępienia wywołanego szokiem. Zaczynam trzeźwo myśleć —
biorę głęboki wdech po długiej drodze na powierzchnię.
— Weź się w
garść! — Spoglądam na dziewczynę pochylającą się nade mną i potrząsającą mnie
za ramiona. Patrzę wprost w jej niebieskozielone oczy pełne głębi niczym ocean.
Siła dająca życie i jednocześnie bezwzględny morderca. Dwie istoty w jednym
ciele. — Jesteś ranna?!
— Co? — Nie
potrafię przetworzyć tego pytania. Dopiero po chwili wymagającej olbrzymiego
skupienia, udaje mi się wydukać niepewne: — N-nie.
— To dobrze.
— Słyszę w głosie Dani ulgę. Szatynka pomaga mi podnieść się na nogi, nie
zważając na spływającą po mnie farbę.
— Ubrudzisz
się — mruczę pod nosem, wbijając spojrzenie w ziemię.
— Nie
szkodzi — odpowiada Danielle, prowadząc mnie na kanapę. Zdejmuje swoją marynarkę,
ścieląc ją na tapicerce, po czym delikatnie popycha mnie w dół, bym usiadła.
— A gdzie są
chłopaki? — Dopiero teraz zauważam, że w pokoju zostałyśmy same.
Dziewczyna
chwilę zwleka z odpowiedzią, wykręcając palce w wyrazie nerwowości. A myślałam,
że tylko ja mam takie reakcje na stres…
— Starają
się złapać sprawcę.
Kiwam głową
na znak zrozumienia, jednak w myślach zastanawiam się, czy to jest rozważne z
ich strony. Ostatecznie Alicja jeszcze nie wie, że znalazła się osoba, która
może dokończyć dzieła Aarona i zniszczyć ją.
A skoro tak…
To może ten atak wcale nie był wymierzony we mnie? Spoglądam nagle na Danielle,
obserwując ją uważnie. Coś mi obija się w pamięci. Jakaś ważna scena. Czerwona
farba i białe róże… Z czym one się łączą?
Myśl, Lexi!
Jednak, gdy
już niemal mam tę myśl na końcu języka, rozwiewa się niczym obraz malowany
piaskiem. Ziarenko po ziarenku stacza się w otchłanie (nie)pamięci, aż
ostatecznie zostaje pochłonięte przez coraz to nowsze myśli pulsujące od
ciągłego zmieniania się. A wszystko to za sprawą brzęczącego powiadomienia,
które wydaje z siebie telefonu Danielle.
Dziewczyna
sprawdza nadesłaną wiadomość, marszcząc brwi w wyrazie niepokoju, a na jej
czole powstaje delikatne wgłębienie w skórze.
— Seth
pisze, że mamy się spotkać przed szkołą — informuje, przenosząc na mnie wzrok.
Potakuję i
powoli podnoszę się z kanapy, wyciągając w jej stronę rękę z marynarką.
Dziewczyna podchodzi do mnie, łapiąc moje ramię. Dopiero w tym momencie
zauważam, że nadal się trzęsę.
— Spokojnie…
Wszystko będzie dobrze.
Pozwalam się
wyprowadzić z pokoju, a później dalej korytarzami aż pod drzwi prowadzące na
zewnątrz. I jak tylko szatynka popycha je, a marcowe powietrze szczypiące ciągle
zimowym mrozem w policzki wpada do środka, coś skręca mnie od wewnątrz. Nie
potrafię tego kontrolować. Momentalnie oddech przyśpiesza, a jedyne dźwięki,
które docierają do moich uszu, to szaleńcze bicie serca. I szepty. Niezliczone
ilości szeptów, szepcików, chichotów i parsknięć.
— Nie
złapaliśmy go. — Głos Caspra nagle staje się barierą dla innych dźwięków.
Skupiam się na słowach chłopaka, na sposobie jego mówienia: barwie, tonie,
powolnych wdechach i wydechach. — …możemy jej tak odstawić…
— Co? — Udaje
mi się wykrztusić przez ściśnięte gardło.
Szatyn
spogląda na mnie, a na jego twarzy maluje się troska i jakby… Zrozumienie?
— Może się
przebrać u mnie. — Danielle przerywa ten dziwny moment nagłego porozumienia
między mną a Casprem, a twarz chłopaka ponownie zastyga w obojętną maskę.
— Świetny
pomysł — rzuca Seth, klepiąc dziewczynę po plecach. — Już dawno u ciebie nie
byłem. Zamówimy pizzę? A może zrobimy imprezkę?
Dziewczyna
przewraca oczami, a ja uśmiecham się delikatnie na ten widok. Nie sądziłam
wcześniej, że zobaczę u niej odruch jak u normalnego nastolatka, a nie tylko te
precyzyjne gesty przyszłej pani prezydent.
Nagle czuję,
jak na moich ramionach ląduje coś ciężkiego. Zdziwiona spoglądam najpierw na
czarną, motocyklową kurtkę, a następnie pytająco unoszę brwi, rzucając Casprowi
niepewne spojrzenie.
— Okryj się
nią. Wtedy nikt nie zauważy, że zostałaś oblana farbą — wyjaśnia, wbijając we
mnie ten przerażający, stalowoszary wzrok.
— Ubrudzi
się — zauważam niezwykle inteligentnie.
— Mówi się
trudno — odpowiada. — To prezent od ojca. I tak miałem ją wyrzucić.
Nie wiem, co
mam myśleć o tym nagłym przejawie dobroduszności. Może to jego plan, by później
wykorzystać moją wdzięczność? Albo chce uśpić mą czujność? Albo…
Przestań! Popadasz w paranoję…
Ale tutaj ciężko w to nie popaść, prawda?
Wyrzucam z
głowy zbędne myśli, skupiając się na tym, co tu i teraz — co zdecydowanie jest
najlepszym rozwiązaniem, zważywszy na to, że cała trójka spogląda na mnie
wyczekująco.
— Przepraszam,
nie słuchałam.
— Pytałam
się, czy chcesz uprzedzić rodziców, że wrócisz później. Albo czy chcesz, żebym
ja to zrobiła — powtarza Danielle, wysuwając w moją stronę rękę z telefonem.
— Nie
trzeba. — Wizja mnie albo Danielle dzwoniącej do ojca albo, co gorsza, do mojej
matki, sprawia, że po plecach przebiegają mi lodowate dreszcze. Jednocześnie
uświadamiam sobie, że taki jeden telefon mógłby wszystko zniszczyć w przeciągu
sekundy.
Jak już
uzgadniamy kwestie organizacyjne, ruszamy w stronę parkingu groteskowym
korowodem — Seth z Casprem na przedzie, a Danielle z Motocyklową Krwawą Mary za
nimi. Mam jechać z Dani jej samochodem, natomiast Casper z Sethem dołączą do
nas na motocyklu.
Och, czyli nasz zły chłopiec ma jeszcze inne zabawki, niż
drogie samochodziki…
Wraz z
szatynką podchodzimy do czerwonego Mercedesa z czarnym dachem, a ja uświadamiam
sobie, że Casper to niejedyna osoba lubiąca ekskluzywne i ekstrawaganckie dodatki.
Właściwie nie dziwię się temu. Paradoks dzisiejszych czasów: mamy dużo, a
chcemy jeszcze więcej. Zresztą czy to ważne, ile ktoś ma? Jak na razie nie
odniosłam wrażenia, że ktokolwiek z tej trójki jest zadufanym w sobie
nowobogackim dupkiem… No, może z małym wyjątkiem.
Danielle
otwiera samochód i usadawia się za kierownicą, a ja dołączam do niej na miejscu
pasażera, najpierw jednak kładę marynarkę dziewczyny na siedzeniu. Ubrudziłam
już i tak wystarczająco wiele drogich materiałów.
Dziewczyna
zauważa to, po czym posyła mi uśmiech z kategorii nie-przejmuj-się-tym.
Szatynka skupia się na wyjechaniu z parkingu, a ja spoglądam na te wszystkie
dzieciaki za oknem. Jedno z nich może być Alicją. Osobą, która popchnęła mojego
brata do samobójstwa. Osobą, która wypełniła kanapkę obcej dziewczyny glistami.
Osobą, która niszczy wszystko wokół, wykorzystując ludzkie słabości i nie
zawaha się przed najgorszą zbrodnią…
Czy na pewno dobrze zrobiłam, przychodząc tutaj?
Przenoszę
swoje spojrzenie na skupioną na jeździe Danielle. Zastanawiam się, jak to
możliwe, że taka delikatna, wręcz filigranowa dziewczyna była zdolna prowadzić
tę walkę przez ponad półtora roku. Co widziały jej niebieskozielone oczy w
trakcie tych wszystkich miesięcy? Co przemykało przez jej myśli, gdy Alicja po
raz kolejny okazywała się sprytniejsza? Czy kiedykolwiek miała ochotę poddać
się, zaprzestać ciągłej walki z niewidzialnym, nieznanym przeciwnikiem?
Czy bała się
o siebie lub o swoich bliskich?
A czy ja
będę w stanie pomóc jej i zakończyć tę grę?
Nie znam
odpowiedzi na żadne z tych pytań, ale wiem jedno. Ta nierówna gra trwa już za
długo. Czas najwyższy, żeby Alicja sama posmakowała broni, którą stworzyła. Nigdy
więcej uciekania. Nigdy więcej chowania głowy w piach.
Nigdy.
Więcej.
Bezsilności.
Stalowa
brama z pięknymi, rzeźbionymi firmamentami otwiera się przed nami, ukazując
długą, żwirową ścieżkę wspinającą się pomiędzy ozdobnymi drzewami, którą powoli
toczymy się, aż na sam szczyt posesji, na której wznosi się przepiękna,
nowoczesna willa, górując nad pozostałymi domkami poniżej. Dom, sam w sobie,
wygląda zniewalająco. Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałam czegoś tak innego i
jednocześnie zapierającego dech w piersiach.
Willa
została skonstruowana na bazie dwóch kwadratów nałożonych na siebie. Ciemna
elewacja wykonana ze żłobionego w poziome pasy materiału idealnie współgra z
wieloma olbrzymimi oknami wychodzącymi na każdą możliwą część domu. Od strony frontowej
dostrzegam jeszcze kawałek tarasu, na którym ustawiono komplet wypoczynkowy
oraz hamak. Cały teren otaczają wysokie i rozłożyste drzewa iglaste jak sosny
czy świerki, natomiast koło ścieżki prowadzącej do wejścia, jakim są
stalowoszare, wykończone szkłem drzwi, nasadzono krzewy kosodrzewiny.
Dziewczyna
zatrzymuje samochód i gasi silnik, po czym odwraca się w moją stronę, posyłając
mi szeroki uśmiech, zupełnie inny niż dotychczasowe. W jej oczach pojawiają się
iskierki rozbawienia, nadając jej twarzy słodkiego wyrazu szczęśliwego dziecka,
które dostało cukierka.
— Nie
chciałam tego mówić przy chłopakach, ale naprawdę ucieszyłam się, że
postanowiłaś się do nas przyłączyć — oświadcza. — To miło mieć w końcu kolejną
dziewczynę w tym męskim gronie. Naprawdę chciałabym, żebyśmy się zaprzyjaźniły.
Moje oczy
nagle robią się szkliste i to wszystko przez jedno zdanie wypowiedziane z ust
tej dziewczyny. Królowej Lodu, która, jak się okazuje, wcale nie jest taka
zimna, jaką gra przed resztą. W moim wcześniejszym życiu nie było miejsca dla
przyjaciółek, ponieważ każda, którą posiadałam, w końcu zdradzała mnie i
stawała po stronie moich prześladowców. Jednak tutaj jest inaczej — Danielle
nie zna mojej przeszłości, więc czemu nie miałabym spróbować? Choć raz w życiu
nie bać się każdego na każdym kroku?
— Ja również
chciałabym spróbować. — Postanawiam, że zaufam szatynce. Może się na tym
sparzę, może nie, ale przynajmniej nie będę mieć wyrzutów sumienia, że nie
spróbowałam.
Dziewczyna
przytula mnie, a ja nieporadnie, bo jestem zaskoczona tym nagłym ciepłem
bijącym od niej, odwzajemniam uścisk. Wyczuwam unoszący się delikatny, kwiatowy
zapach. Róża? Lawenda? Coś podobnego, ale to nie to. Coś, co obija mi się w
pamięci, jednak nie mogę tego zidentyfikować.
Szatynka
puszcza mnie i, posyłając ostatni uśmiech, wysiada z samochodu, a ja zaraz za
nią. W tej samej chwili do moich uszu dociera rozdzierający powietrzę warkot
silnika pędzącego motocykle, a po chwili na podjeździe, w tumanach kurzu i pyłu,
zatrzymuje się czarny potwór
niosący na swych barkach dwóch jeźdźców. Przyglądam się pojazdowi i już to
jedno, pobieżne spojrzenie wystarcza mi, bym dowiedziała się kolejnej, ciekawej
informacji na temat szatyna.
Czarny
Ducati z widocznymi śladami przeróbek zatrzymuje się przed nami. Normalne,
dołączone do kompletu felgi ustąpiły miejsca krwistoczerwonym. Niemal cały dół
ramy został zastąpiony przez przeźroczyste części ukazujące to, co
najpiękniejsze w tych maszynach, ich serce, istotę, egzystencję — jego silnik.
Takich motocykli nie można kupić — w nie i w ich wygląd trzeba włożyć mnóstwo
pracy. Trzeba się na tym znać i kochać to.
Kierowca,
jak mniemam Casper, stawia nogę na ziemi i zdejmuje czarny kask, ukazując
spoconą, ale rozradowaną twarz chłopaka. Szatyn kręci głową, by mokre kosmyki
włosów nie zalegały mu na twarzy, po czym spogląda na nas z tym uśmiechem
ukazującym dołeczki w policzkach.
— Cześć,
dziewczyny — rzuca wesoło. W ślad za nim postępuje Seth, zdejmując
szaroniebieski kask i robiąc nieme „wow”.
— To co z tą
imprezką? — dopowiada rozradowany blondyn, na co wraz z Danielle zaczynamy się
śmiać.
Dziewczyna
zostawia chłopaków w kuchni połączonej z salonem z poleceniem, żeby się
rozgościli, natomiast mnie prowadzi po spiralnych schodkach na wyższe piętro.
Spoglądam przez okno przy wchodzeniu do góry i niemal dostaję zawału. Za oknem
rozciąga się widok na wspaniały taras z basenem, jednak to nie to wywołuje u
mnie nagły skok adrenaliny. Otóż basen, a tym samym część domu, został
zawieszony nad urwiskiem skalnym. Jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt metrów
powyżej przepaści.
— Ciekawy
pomysł architektoniczny — rzucam ostrożnie, a szatynka przytakuje.
— Moi
rodzice lubią bawić się stylami — oświadcza. — Oboje są architektami. Tata
pracuje głównie przy budowach olbrzymich centrów handlowych, wieżowców i
drapaczy chmur oraz nadzoruje rozbiórki budynków, natomiast mama zajmuje się
architektoniką wnętrz oraz jest specjalistką od ogrodów.
— Długo
tutaj mieszkasz?
— Od
urodzenia. To miasteczko to mój dom — odpowiada, a w jej głosie pobrzmiewa nuta
nostalgii.
Schodki
kończą się, a my znajdujemy się w pomalowanym na biało korytarzu prowadzącym do
kolejnych pokoi. Na ścianach dostrzegam dziwne, zapewne należące do sztuki
nowoczesnej, ozdoby jak kwiaty wykonane z połyskującego czarno-srebrnego
metalu, powykręcane, pozaginane, odmienne niż cała reszta. Piękne.
Gdzieś w
połowie korytarzyka Dani podchodzi do drzwi wykonanych z czarnego drewna,
przez których środek biegnie pas mlecznego szkła z wyżłobionymi, przenikającymi
się okręgami. Dziewczyna pociąga za klamkę, a drzwi otwierają się do środka,
zapraszając nas do odkrycia tajemnic czyhających wewnątrz.
Pierwsze, co
rzuca mi się w oczy, to olbrzymi czarno-biały obraz kobiecej twarzy zawieszony
nad łóżkiem wykonanym z białego drewna, na którym leży zaścielona szara pościel
i czerwone poduszki, natomiast spod pościeli wygląda czarne prześcieradło.
Przenoszę spojrzenie dalej, na czarną ścianę z namalowanym na biało cieniem
drzewa, która idealnie kontrastuje z popielatym odcieniem na pozostałych
ścianach. Oprócz łóżka w pokoju znajdują się biała szafa na ubrania ustawiona
na lewo od posłania, oraz szafka na książki zastawiona najróżniejszymi
tytułami, czarno-białymi zdjęciami oraz czerwonymi dodatkami, jak doniczka w
kształcie szpilki z nasadzonymi fioletowymi kwiatami. Pod olbrzymim oknem,
wychodzącym na niewielki tarasik, ustawiono fotel wykonany z białej wykliny.
Sam pokój zalewają jasne promienie sączące się z dwóch lamp, do których zostały
przymocowane zwisające, kręcące się i rozszczepiające światło płyty. Efekt sam
w sobie niesamowity, ponieważ na ścianach co rusz pojawiają się i znikają setki
tęcz.
Stoję na
środku pokoju, zupełnie nie wiedząc, na czym pierwszym zawiesić wzrok,
natomiast Dani podchodzi do szafy i wyciąga z jej głębin ciemnoszarą bluzkę z
napisem w jakimś dziwnym, krzaczkowatym języku, prawdopodobnie chińskim lub
japońskim, oraz granatowe jeansy.
— Nie
spodziewałam się, że nosisz takie
zwyczajne ciuchy — rzucam wesoło, a
dziewczyna parska delikatnym, niewymuszonym śmiechem.
— Czasem też
lubię się poczuć jak zwyczajna dziewczyna — odpowiada, akcentując słowo
„zwyczajna”. — Jak wyjdziesz z pokoju, zaraz po lewej stronie, na końcu
korytarza jest łazienka. Czyste ręczniki leżą na koszu. Nie krępuj się,
skorzystaj z czego chcesz.
Potakuję i,
zabierając ubrania z jej rąk, wychodzę z pokoju, kierując się do łazienki. Po
drodze mijam troje drzwi — jedne z nich zostały otwarte na oścież, powodując
przeciąg poruszający szarymi kotarami, które zwróciły moją uwagę. I nagle staję
jak skamieniała. Bo, pomijając zawalone papierami, wykonane z ciemnobrązowego
drewna biurko i stół kreślarski, na samym środku pokoju (prawdopodobnie
gabinetu, jak zdążam zauważyć) ustawiono niezwykły mebel, którego widok
powoduje ciarki na moim ciele.
Szklany stół
na trzech żelaznych nogach.
Nie wiem, co
mam robić. Czy powinnam wejść i sprawdzić, czy nie znajdę jakiegoś klucza? A
może to tylko zbieg okoliczności, czysty przypadek, zrządzenie losu?
Ostatecznie
postanawiam się najpierw umyć i przebrać. Potrzebuję więcej czasu, żeby
przemyśleć to wszystko. Przechodzę do łazienki i zamykam za sobą drzwi,
opierając się o nie plecami. Czuję, że coś mi umyka. Coś ważnego. Dlaczego atak
był wymierzony w Dani, skoro to ja dostałam zadanie znalezienia kluczyka? Chyba
że wszystkie moje założenia były błędne, a Alicja po raz wtóry pokazała, że ma
nad nami całkowitą kontrolę, jak nad szmacianymi lalkami.
Już sama nie
wiem, co mam o tym myśleć. Cały czas zdaje mi się, że broczę w błocie po kostki
w jakimś makabrycznym labiryncie. Jak już udaje mi się znaleźć jakąś wskazówkę
– bum! Okazuje się, że to ślepy zaułek, a cała praca poszła na marne i muszę
zaczynać od nowa. Czy na pewno jestem
odpowiednią osobą, żeby stać się przeciwnikiem Alicji?
Nie! Starczy, nie myśl o tym!
To nieistotne,
czy jestem odpowiednią osobą, czy nie. Dopóki nie dowiem się prawdy i nie
zakończę tej groteskowej gry — nie mogę się poddać.
Odsuwam się
od drzwi i podchodzę do wanny. Odkręcam kurek z ciepłą wodą, po czym siadam na
obudowie, czekając aż będę mogła się zanurzyć w kąpieli. W międzyczasie
rozglądam się po łazience, ciągle nie mogąc się nadziwić nad kolorystyką
panującą w całym domu. Przykładowo tutaj użyto jedynie szarych, dużych kafli,
natomiast wszelkie możliwe meble oraz dodatki utrzymano w bieli lub czerwieni.
Zaraz koło zabudowanej wanny umieszczono szklany zlew, nad którym wisi sporych
rozmiarów lustro.
Po chwili
ściągam z siebie upaćkane farbą ubrania i wchodzę do wanny, zanurzając się w
ciepłej rozkoszy dla moich skołatanych nerwów. Nie siedzę długo, chociaż
wolałabym tutaj zostać, zabarykadować się, by nie musieć się obawiać kolejnego
kroku Alicji.
Kiedy już po wyjściu z wanny i wysuszeniu się
wkładam ubrania, narzucając
przez głowę podkoszulek, nagle rzuca mi się w oczy buteleczka perfum stojąca
koło zlewu. Podchodzę bliżej zaciekawiona delikatnym, wręcz prostym flakonikiem
z fioletową etykietką.
„L'Artisan
Verte Violette” czytam, a jeden element układanki nagle wchodzi na swoje
prawowite miejsce. Violette — czyli fiołki! Kwiaty, których nie mogłam
zidentyfikować; zapach na ciele Danielle przypominający jakąś wonną nutę z
dzieciństwa.
A fiołki
mają barwę fioletu, jak sama nazwa sugeruje.
Głupia myśl
pojawia się w mojej głowie. Myśl, którą boję się wypowiedzieć na głos, a
jednocześnie to pytanie ciągle tłucze się w moim umyśle, pragnąc wyjść na
światło dzienne.
Czy Danielle może mieć coś wspólnego z Alicją?
Jak jeszcze raz powiesz, że jakiś rozdział Alicji jest nudny to przyjadę do Ciebie i osobiście walnę Cię w łeb! Muszę Ci powiedzieć, że zaczynam lubić Caspera ;-) Uwielbiam kolesi, którzy jeżdżą ścigaczami. ❤️ Czekam na następny rozdział! Mam nadzieję, że nie tak długo jak ostatnio. 😉
OdpowiedzUsuńRepesco - zapraszam xD Zrobimy imprezkę <3 Ale mi się serio wydawało, że ten rozdział jest nudny, bo jest tam dużo opisów i właściwie jeszcze nikomu nie stało się kuku, więc... Ja też uwielbiam Caspra i jego motocykl <3 A właściwie jego motocykl został zainspirowany prawdziwym Ducati właśnie z podobnymi jak opisane przeróbkami xD Tak to cudo zapadło mi w pamięć, że aż musiałam go wykorzystać tutaj :3
UsuńCałuski :*
Zapomniałam jeszcze napisać, że jestem mile zaskoczona propozycją przyjaźni ze strony Danielle. I coś mi tu w związku z tym śmierdzi, ale oczywiście jak to ja! Zapomniałam o tym napisać w komentarzu!
UsuńCiekawa teoria... Kto wie, co też się kryje pod propozycją Danielle? Może to była szczerość, a może ktoś jej kazał? Huehuehue :3 Nie powiem nic :P
UsuńI się doczekałam rozdziału :D
OdpowiedzUsuńPogorszyło mi się. Casper, I Ducati. Czego chcieć więcej od życia? To ja już się dam pokroić Alicji, ale najpierw on musi zostać moim mężem xD Chociaż… Dobra, odstąpię go Lexi, nie będę taka :D
A tak na serio, to powiązanie Danielle z Alicją faktycznie wydaje się być możliwe. Pytanie tylko, na ile ta przyjaźń, jaką Dani zaoferowała Lexi, może być szczera. No i cały czas zadaję sobie pytanie o to, gdzie jest Nico. Jedno jest pewne – cokolwiek by się nie działo, Casper ma czekać w gotowości, żeby Lexi pomóc. A jak się spóźni, to ma ze mną do czynienia xD
Szablon? Bajka. Nagłówek mi się niesamowicie podoba.
Pozdrawiam,
Hagiri z Rozmów Międzymiastowych
Ja też się cieszę, że udało mi się wrzucić ten rozdział xD Nie masz się co martwić - jeśli podporządkujesz się Alicji, nie stanie Ci się krzywda... A przynajmniej fizyczna, co do psychicznej nie obiecuję xD Zobaczymy, na ile przyjaźń Lexi i Dani będzie szczera... A Nico... Hm. Pojawi się dopiero za dwa-trzy rozdziały xD Tak jakby ten "dzień" musi minąć, żeby mógł się znowu pojawić. A Casper. Pfff, jakby usłyszał, że ma być ubezpieczeniem Lexi, to zapewne zacząłby się śmiać xD Ale nie martw się, pomóc pomoże naszej małej, biednej sierotce Marysi. Tylko czy nie będzie chciał czegoś w zamian?
UsuńCałuski :*
Boże!!
OdpowiedzUsuńKońcówka świetna!!
Wogóle wszystko zajebiste!!
Tak szczerze to też podejrzewałam Danielle.
Zaraz sprawdzęnowy zwiastun.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Jej! Bardzo się cieszę, że ten rozdział przypadł Ci do gustu. I jednocześnie daję podpowiedź, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków, bo tutaj nic nie jest tym, na co wygląda... :3
UsuńPozdrawiam Amnesia
Lubię zagmatwane historie :) Pisz dalej.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. Ta historia jest zagmatwana, ale tylko do ostatnich rozdziałów - wtedy wszystko się ładnie wyjaśni xD Więc zapraszam do dalszego czytania :3
UsuńPozdrawiam Amnesia
W takim razie pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy :)
UsuńOj, no ja tak za bardzo nie wierzę, że Danielle ma coś wspólnego z Alicją. To by było zbyt oczywiste, czyż nie? Dalej obstaję przy Nico xD Aczkolwiek jest coś takiego w Dani, że nie ufam jej do końca... I ta cała przyjaźń z jej strony to pewnie tylko ściema. Zwykle jestem optymistką, ale tym razem mam przed oczami same najgorsze scenariusze...
OdpowiedzUsuńRozdział był naprawdę cudowny i mimo, że nie było jakiejś większej akcji, czytało się przyjemnie. Opisy były dopracowane i nie wiało nudą, więc duży plus :D
No i boski Casper... Musiałam to napisać ;)
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :)
Naiada
Bardzo się cieszę, że nadal obstajesz przy swojej teorii xD Tym większą przyjemność będzie sprawiało mi wodzenie Cię za nos w następnych rozdziałach xD Bo Dani to niejedyna podejrzana osoba, hue hue hue xD Również niezmiernie mnie cieszy, że uważasz ten rozdział za udany i, och, dziękuję Ci za te ciepłe słowa o opisach! Zawsze się boję, czy przypadkiem nie przegnę w jedną lub drugą stronę ;)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz <3 Pozdrawiam Amnesia
Nie ma sprawy. Jestem (nie)cierpliwym człowiekiem, więc poczekam sobie grzecznie. Mam nadzieję jednak, że ktoś przygarnie moją Alicję pod swoje skrzydła :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Amnesia
Hej!
OdpowiedzUsuńWpadłam na twojego bloga zupełnie przez przypadek.Szukałam inspiracji dla siebie.Twoje opisy są cudowne!Masz talent jakich mało!Chciałabym choć w połowie pisać tak jak ty!Naprawdę świetne.Ja na razie dopiero zaczynam ale zapraszam do mnie http://noweprzygodykomisarzaalexa.blogspot.com/
Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło :3
UsuńGdy tylko znajdę czas, postaram się zajrzeć do Ciebie na bloga :D
Pozdrawiam Amnesia
Gdzie obserwatorium? O.o nic nie wiedziałam o rozdziale -,- Skomam potem
OdpowiedzUsuńRozdział wciągający niesamowicie!
UsuńDanielle chyba ma coś wspólnego z tym wszystkim, wydaje mi się, że jej zachowanie to przykrywka i zaraz wyjdzie szydło z worka....
I gdzie podział się Nico O.o ?
WENYYYY :*:*:*
Kiedy kolejny?
UsuńHej,
Usuńprzepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na komentarz, ale niestety miałam dwa tygodnie z życia wyjęte, bo byłam na obozie (który, zresztą, był niesamowicie udany i fokle the best of :3).
Dani to dobrze dziecię, ale również ma swoje za uszkami xD Wszystko będzie się okazywało w następnych rozdziałach, ale cóż, zgodzie z przysłowiem - nie oceniaj książki po okładce xD Natomiast Nico pojawi się chyba dopiero za dwa rozdziały :( Nie wiem jeszcze xD Wiem jedynie, że się pojawi :3
A co do kolejnego rozdziału - to zupełnie nie mam pojęcia, kiedy się ogarnę i napiszę go xD Mam już trzy strony, no ale niestety to nawet nie jest połowa rozdziału, tak więc... Trochę jeszcze trzeba będzie poczekać :(
Pozdrawiam Amnesia
Witam witam witam ;D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że dziś mnie zaskoczyłaś... fajny rozdział :) (Tak jak wszystkie zresztą xd )
Kieeeeeeeeeeedyyyyyyyyyyyyyyyyy kooooooooooooleeeeeeeeeeeeeeejnyyyyyyyyyyyyyyy????????????????????????
Według mnie, pierwszy zwiastun był chyba lepszy... co nie znaczy, że drugi jest zły! Co to to nie! Oba są dobre, jednak to ten pierwszy bardziej przypadł mi do gustu :P
Zdrówka i weny życzę!
~Lumbi ^-^
Bardzo dziękuję za komentarz i takie miłe słowa. Jednocześnie przepraszam, że odpisuję dopiero teraz. Cóż... Jeśli ten rozdział Cię zaskoczył, to już się boję, co będzie w następnych xD Mnie właściwie też pierwszy zwiastun podobał się bardziej, no ale cóż... Miało być cudnie - wyszło jak zawsze xD
UsuńPozdrawiam Amnesia
Zazwyczaj, kiedy czytam, staram się wychwytywać błędy. Czy to stylistyczne, czy interpunkcyjny - zawsze coś dostrzegę. Problem pojawia się wtedy, gdy tekst mnie wciągnie. Wtedy jestem ślepa na wszystko prócz słów. Na początku tylko zauważyłam dwa błędy. Mianowicie:
OdpowiedzUsuń- "Zdejmuje swoją marynarkę, ścieląc je na tapicerce, po czym delikatnie (…)" - "ścieląc je"? chyba bardziej "ją".
- " - Spokojnie… - Próbuje mnie uspokoić." - Nie brzmi to najładniej. Niemal jak powtórzenie. ;)
Masz bardzo bogate słownictwo. Bliżej Ci nawet do poetki niż twórcy prozy! Twoje opisy są bardzo barwne, wręcz nasycone czymś fantazyjnym. Piszesz bardzo… melodyjnie. Tak, to odpowiednie słowo. Nie lubię zbytnio komplementować, ale w Twoim przypadku nie mogę inaczej. Przykro mi. ;p Czekam na kolejny rozdział.
Witaj!
UsuńBardzo miło mi powitać Cię tutaj, na mojej Alicji i tym samym chcę Ci bardzo podziękować za te niezwykle miłe słowa. Szczerze mówiąc, uwaga o poetce zaskoczyła mnie, ponieważ (ale o tym cichosza... xD) również piszę wiersze, na szczęście tylko i wyłącznie do szuflady. Bardzo dziękuję za wskazanie błędów - taki uwagi w sumie lubię najbardziej, bo dzięki temu mogę się rozwijać. A co do następnego rozdziału to długo czekać nie musiałaś, ponieważ pojawił się jakieś pół godziny wcześniej xD
Pozdrawiam Amnesia :3
Hmmm... czy ta odpowiedź "nie złapaliśmy go", wskazuje na to, że jest to chłopak?;> Swoją drogą to zwykle mężczyźni zajmują się hackowaniem itd. bardziej ich do tego ciągnie, ale dziewczyn też, choć jednak jeszcze sporo mniej. Hm... zastanawiam się, czy skoro sprawa jest tak poważna, to w śledztwo nie jest wciągnięta policja? Czy też szkoła boi się o reputacje budynku? Cóż nie wiem, nie chcę podejrzewać Danielle o to, bo pewne chcesz nam to zasugerować i mamy wpaść w tę pułapkę, ale moim zdaniem to nie jest to. Za łatwe ;p. Cóż, ja uważam, że nie da się z nikim na siłę zaprzyjaźnić. To powinno wyjść z siebie, z własnych chęci, a nie na siłę zmuszanych wspomnień czy spędzanie wspólnie czasu. A już myślałam, że zagoniła chłopaków do kuchni, aby jedzenie zrobili ;P. Ciekawi mnie czy Danielle wyłącza jakoś te światła na noc? Nie jest fajnie spać, jak Ci coś miga na ścianie. Chociaż, co kto lubi. Ja myślę, że Alicja i tak by dopadła ją w tej łazience. W końcu są jeszcze okna ;p. Swoją drogą nie wiem, jakąś radość tej Fałszywej Alicji sprawia, że ktoś cierpi. Naprawdę. Czasem nie rozumiem ludzi, a w końcu są tym samym gatunkiem, co ja...
OdpowiedzUsuń"A wszystko to za sprawą brzęczącego powiadomienia, które wydaje z siebie telefonu Danielle."--> telefon
"glistami" --> literówka glizdami
"W tej samej chwili do moich uszu dociera rozdzierający powietrzę warkot silnika pędzącego motocykle" ---> motocykla
Przede wszystkim, bardzo dziękuję za wskazanie błędów. Już poprawiam. ^^ I jeśli jeszcze jakieś znajdziesz, to proszę, wskaż mi je, bo dzięki temu niweluję niedociągnięcia jak również i sama się uczę. Odpowiedź "nie złapaliśmy go" mówi o napastniku. Nikt nie widział, czy był to facet czy kobieta. O policji pojawi się komentarz, dlaczego służy nie ingerują w to, co dzieje się w szkole. Może Danielle nie próbuje się na siłę zaprzyjaźnić? Może naprawdę chciała mieć przyjaciółkę w tym męskim gronie? Pewnie wyłącza światła na noc, jakoś się wcześniej nad tym nie zastanawiałam. xD Cóż... Fałszywa Alicja nie jest dobrym człowiekiem, że tak powiem. Uwielbia maski, uwielbia bawić się ludźmi, uwielbia widzieć i sprawiać ludziom cierpienie. Alicja jest zła do szpiku kości...
UsuńA co do szablonu, to mi jakoś bardziej podobał się tamten :(. To samo ze zwiastunem, chociaż nie mam w zwyczaju nawet ich oglądać. No, ale to też dlatego, że wolę język polski, a tam były polskie napisy i naprawdę ładne wykonanie tej piosenki.
OdpowiedzUsuńMnie też podobał się o wiele bardziej pierwszy zwiastun, dlatego przerobiłam go jeszcze raz i teraz jest cud, miód, malina. :3
Usuń