środa, 15 lipca 2015

11. Rozdział jedenasty

Pfff. Zapomniałam się przywitać i napisać swoją zwyczajową gadkę-szmatkę xD A więc tak, witam wszystkich w wakacje! Wiem, że jesteście źli/złe, bo rozdział miał się pojawić trzeciego, a pojawił się półtora tygodnia później. Mea culpa — miałam przymusowy urlop, ponieważ moja mama zabrała mi internet, gdy byłam u babci. No ale jestem i to najważniejsze (dobra, Alicja jest najważniejsza, a nie ja xD)! Parę zwyczajowych informacji:
1. Zmienił się szablon! I jak się wam podoba? Bo ja osobiście uważam, że jest prze-za-je-bi-sty! 
2. Pojawił się drugi zwiastun w zakładce Fabuła. Serdecznie zapraszam do wyrażenia swojej opinii na jego temat <3 Piszcie śmiało, jeśli jest okropny — szczerość zawsze spoko xD
3. I mam taką ostatnią, smutną wiadomość. Od września będę chodzić do klasy maturalnej, a co za tym idzie, nie będę miała aż tyle czasu, żeby pisać rozdziały co dwa tygodnie. Od września aż do maja rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, ale zapewniam was, że będą się pojawiały! Nie zamierzam zawieszać, zamykać, porzucać czy cokolwiek innego mojej "Are you Alice?". 
I to byłoby dzisiaj na tyle! 
Zapraszam do czytania oraz komentowania!

***
Czerwień wypełnia mój cały obraz. Nie wiem, nie rozumiem, co się stało, co się dzieje. Czuję jak gęsta, kleista ciecz spływa po mnie. Podnoszę drżące ręce do twarzy, ścierając maź i otwierając oczy. W pierwszym momencie myślę, że zostałam ranna, ponieważ całe ręce, twarz, ciało mam pokryte karminową substancją. Dopiero po chwili, gdy mija początkowy szok, dociera do mnie intensywny, niemal przytłaczający zapach farby, od którego zaczynam się dławić. Jednocześnie jestem przerażona i odczuwam ulgę.
Adrenalina opada, a ja wraz z nią. Dosłownie. Nogi uginają się pode mną i nawet nie wiem, kiedy ląduję kolanami na ziemi, podpierając się dłońmi, by nie upaść.
Rozpoczęłaś wojnę, więc ponieś konsekwencje… Tym razem nie będzie jeńców.
Nagle przed moją twarzą pojawia się postać. Początkowo nie rozpoznaję jej, jedynie widzę ciemną sylwetkę ochlapującą mnie farbą wciąż od nowa i od nowa…
— Lexi… Lexi. Lexi! — Z każdym słowem dźwięk narasta, zupełnie jakby wydobywał się spod wody i zmierzał ku powierzchni. A może to ja jestem pod powierzchnią? Może tonę? Może już utonęłam?
Nagły ból wyrywa mnie z tego otępienia wywołanego szokiem. Zaczynam trzeźwo myśleć — biorę głęboki wdech po długiej drodze na powierzchnię.
— Weź się w garść! — Spoglądam na dziewczynę pochylającą się nade mną i potrząsającą mnie za ramiona. Patrzę wprost w jej niebieskozielone oczy pełne głębi niczym ocean. Siła dająca życie i jednocześnie bezwzględny morderca. Dwie istoty w jednym ciele. — Jesteś ranna?!
— Co? — Nie potrafię przetworzyć tego pytania. Dopiero po chwili wymagającej olbrzymiego skupienia, udaje mi się wydukać niepewne: — N-nie.
— To dobrze. — Słyszę w głosie Dani ulgę. Szatynka pomaga mi podnieść się na nogi, nie zważając na spływającą po mnie farbę.
— Ubrudzisz się — mruczę pod nosem, wbijając spojrzenie w ziemię.
— Nie szkodzi — odpowiada Danielle, prowadząc mnie na kanapę. Zdejmuje swoją marynarkę, ścieląc ją na tapicerce, po czym delikatnie popycha mnie w dół, bym usiadła.
— A gdzie są chłopaki? — Dopiero teraz zauważam, że w pokoju zostałyśmy same.
Dziewczyna chwilę zwleka z odpowiedzią, wykręcając palce w wyrazie nerwowości. A myślałam, że tylko ja mam takie reakcje na stres…
— Starają się złapać sprawcę.
Kiwam głową na znak zrozumienia, jednak w myślach zastanawiam się, czy to jest rozważne z ich strony. Ostatecznie Alicja jeszcze nie wie, że znalazła się osoba, która może dokończyć dzieła Aarona i zniszczyć ją.
A skoro tak… To może ten atak wcale nie był wymierzony we mnie? Spoglądam nagle na Danielle, obserwując ją uważnie. Coś mi obija się w pamięci. Jakaś ważna scena. Czerwona farba i białe róże… Z czym one się łączą?
Myśl, Lexi!
Jednak, gdy już niemal mam tę myśl na końcu języka, rozwiewa się niczym obraz malowany piaskiem. Ziarenko po ziarenku stacza się w otchłanie (nie)pamięci, aż ostatecznie zostaje pochłonięte przez coraz to nowsze myśli pulsujące od ciągłego zmieniania się. A wszystko to za sprawą brzęczącego powiadomienia, które wydaje z siebie telefonu Danielle.
Dziewczyna sprawdza nadesłaną wiadomość, marszcząc brwi w wyrazie niepokoju, a na jej czole powstaje delikatne wgłębienie w skórze.
— Seth pisze, że mamy się spotkać przed szkołą — informuje, przenosząc na mnie wzrok.
Potakuję i powoli podnoszę się z kanapy, wyciągając w jej stronę rękę z marynarką. Dziewczyna podchodzi do mnie, łapiąc moje ramię. Dopiero w tym momencie zauważam, że nadal się trzęsę.
— Spokojnie… Wszystko będzie dobrze.
Pozwalam się wyprowadzić z pokoju, a później dalej korytarzami aż pod drzwi prowadzące na zewnątrz. I jak tylko szatynka popycha je, a marcowe powietrze szczypiące ciągle zimowym mrozem w policzki wpada do środka, coś skręca mnie od wewnątrz. Nie potrafię tego kontrolować. Momentalnie oddech przyśpiesza, a jedyne dźwięki, które docierają do moich uszu, to szaleńcze bicie serca. I szepty. Niezliczone ilości szeptów, szepcików, chichotów i parsknięć.
— Nie złapaliśmy go. — Głos Caspra nagle staje się barierą dla innych dźwięków. Skupiam się na słowach chłopaka, na sposobie jego mówienia: barwie, tonie, powolnych wdechach i wydechach. — …możemy jej tak odstawić…
— Co? — Udaje mi się wykrztusić przez ściśnięte gardło.
Szatyn spogląda na mnie, a na jego twarzy maluje się troska i jakby… Zrozumienie?
— Może się przebrać u mnie. — Danielle przerywa ten dziwny moment nagłego porozumienia między mną a Casprem, a twarz chłopaka ponownie zastyga w obojętną maskę.
— Świetny pomysł — rzuca Seth, klepiąc dziewczynę po plecach. — Już dawno u ciebie nie byłem. Zamówimy pizzę? A może zrobimy imprezkę?
Dziewczyna przewraca oczami, a ja uśmiecham się delikatnie na ten widok. Nie sądziłam wcześniej, że zobaczę u niej odruch jak u normalnego nastolatka, a nie tylko te precyzyjne gesty przyszłej pani prezydent.
Nagle czuję, jak na moich ramionach ląduje coś ciężkiego. Zdziwiona spoglądam najpierw na czarną, motocyklową kurtkę, a następnie pytająco unoszę brwi, rzucając Casprowi niepewne spojrzenie.
— Okryj się nią. Wtedy nikt nie zauważy, że zostałaś oblana farbą — wyjaśnia, wbijając we mnie ten przerażający, stalowoszary wzrok.
— Ubrudzi się — zauważam niezwykle inteligentnie.
— Mówi się trudno — odpowiada. — To prezent od ojca. I tak miałem ją wyrzucić.
Nie wiem, co mam myśleć o tym nagłym przejawie dobroduszności. Może to jego plan, by później wykorzystać moją wdzięczność? Albo chce uśpić mą czujność? Albo…
Przestań! Popadasz w paranoję…
Ale tutaj ciężko w to nie popaść, prawda?
Wyrzucam z głowy zbędne myśli, skupiając się na tym, co tu i teraz — co zdecydowanie jest najlepszym rozwiązaniem, zważywszy na to, że cała trójka spogląda na mnie wyczekująco.
— Przepraszam, nie słuchałam.
— Pytałam się, czy chcesz uprzedzić rodziców, że wrócisz później. Albo czy chcesz, żebym ja to zrobiła — powtarza Danielle, wysuwając w moją stronę rękę z telefonem.
— Nie trzeba. — Wizja mnie albo Danielle dzwoniącej do ojca albo, co gorsza, do mojej matki, sprawia, że po plecach przebiegają mi lodowate dreszcze. Jednocześnie uświadamiam sobie, że taki jeden telefon mógłby wszystko zniszczyć w przeciągu sekundy.
Jak już uzgadniamy kwestie organizacyjne, ruszamy w stronę parkingu groteskowym korowodem — Seth z Casprem na przedzie, a Danielle z Motocyklową Krwawą Mary za nimi. Mam jechać z Dani jej samochodem, natomiast Casper z Sethem dołączą do nas na motocyklu.
Och, czyli nasz zły chłopiec ma jeszcze inne zabawki, niż drogie samochodziki…
Wraz z szatynką podchodzimy do czerwonego Mercedesa z czarnym dachem, a ja uświadamiam sobie, że Casper to niejedyna osoba lubiąca ekskluzywne i ekstrawaganckie dodatki. Właściwie nie dziwię się temu. Paradoks dzisiejszych czasów: mamy dużo, a chcemy jeszcze więcej. Zresztą czy to ważne, ile ktoś ma? Jak na razie nie odniosłam wrażenia, że ktokolwiek z tej trójki jest zadufanym w sobie nowobogackim dupkiem… No, może z małym wyjątkiem.
Danielle otwiera samochód i usadawia się za kierownicą, a ja dołączam do niej na miejscu pasażera, najpierw jednak kładę marynarkę dziewczyny na siedzeniu. Ubrudziłam już i tak wystarczająco wiele drogich materiałów.
Dziewczyna zauważa to, po czym posyła mi uśmiech z kategorii nie-przejmuj-się-tym. Szatynka skupia się na wyjechaniu z parkingu, a ja spoglądam na te wszystkie dzieciaki za oknem. Jedno z nich może być Alicją. Osobą, która popchnęła mojego brata do samobójstwa. Osobą, która wypełniła kanapkę obcej dziewczyny glistami. Osobą, która niszczy wszystko wokół, wykorzystując ludzkie słabości i nie zawaha się przed najgorszą zbrodnią…
Czy na pewno dobrze zrobiłam, przychodząc tutaj?
Przenoszę swoje spojrzenie na skupioną na jeździe Danielle. Zastanawiam się, jak to możliwe, że taka delikatna, wręcz filigranowa dziewczyna była zdolna prowadzić tę walkę przez ponad półtora roku. Co widziały jej niebieskozielone oczy w trakcie tych wszystkich miesięcy? Co przemykało przez jej myśli, gdy Alicja po raz kolejny okazywała się sprytniejsza? Czy kiedykolwiek miała ochotę poddać się, zaprzestać ciągłej walki z niewidzialnym, nieznanym przeciwnikiem?
Czy bała się o siebie lub o swoich bliskich?
A czy ja będę w stanie pomóc jej i zakończyć tę grę?
Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań, ale wiem jedno. Ta nierówna gra trwa już za długo. Czas najwyższy, żeby Alicja sama posmakowała broni, którą stworzyła. Nigdy więcej uciekania. Nigdy więcej chowania głowy w piach.
Nigdy.
Więcej.
Bezsilności.

Stalowa brama z pięknymi, rzeźbionymi firmamentami otwiera się przed nami, ukazując długą, żwirową ścieżkę wspinającą się pomiędzy ozdobnymi drzewami, którą powoli toczymy się, aż na sam szczyt posesji, na której wznosi się przepiękna, nowoczesna willa, górując nad pozostałymi domkami poniżej. Dom, sam w sobie, wygląda zniewalająco. Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałam czegoś tak innego i jednocześnie zapierającego dech w piersiach.
Willa została skonstruowana na bazie dwóch kwadratów nałożonych na siebie. Ciemna elewacja wykonana ze żłobionego w poziome pasy materiału idealnie współgra z wieloma olbrzymimi oknami wychodzącymi na każdą możliwą część domu. Od strony frontowej dostrzegam jeszcze kawałek tarasu, na którym ustawiono komplet wypoczynkowy oraz hamak. Cały teren otaczają wysokie i rozłożyste drzewa iglaste jak sosny czy świerki, natomiast koło ścieżki prowadzącej do wejścia, jakim są stalowoszare, wykończone szkłem drzwi, nasadzono krzewy kosodrzewiny.
Dziewczyna zatrzymuje samochód i gasi silnik, po czym odwraca się w moją stronę, posyłając mi szeroki uśmiech, zupełnie inny niż dotychczasowe. W jej oczach pojawiają się iskierki rozbawienia, nadając jej twarzy słodkiego wyrazu szczęśliwego dziecka, które dostało cukierka.
— Nie chciałam tego mówić przy chłopakach, ale naprawdę ucieszyłam się, że postanowiłaś się do nas przyłączyć — oświadcza. — To miło mieć w końcu kolejną dziewczynę w tym męskim gronie. Naprawdę chciałabym, żebyśmy się zaprzyjaźniły.
Moje oczy nagle robią się szkliste i to wszystko przez jedno zdanie wypowiedziane z ust tej dziewczyny. Królowej Lodu, która, jak się okazuje, wcale nie jest taka zimna, jaką gra przed resztą. W moim wcześniejszym życiu nie było miejsca dla przyjaciółek, ponieważ każda, którą posiadałam, w końcu zdradzała mnie i stawała po stronie moich prześladowców. Jednak tutaj jest inaczej — Danielle nie zna mojej przeszłości, więc czemu nie miałabym spróbować? Choć raz w życiu nie bać się każdego na każdym kroku?
— Ja również chciałabym spróbować. — Postanawiam, że zaufam szatynce. Może się na tym sparzę, może nie, ale przynajmniej nie będę mieć wyrzutów sumienia, że nie spróbowałam.
Dziewczyna przytula mnie, a ja nieporadnie, bo jestem zaskoczona tym nagłym ciepłem bijącym od niej, odwzajemniam uścisk. Wyczuwam unoszący się delikatny, kwiatowy zapach. Róża? Lawenda? Coś podobnego, ale to nie to. Coś, co obija mi się w pamięci, jednak nie mogę tego zidentyfikować.
Szatynka puszcza mnie i, posyłając ostatni uśmiech, wysiada z samochodu, a ja zaraz za nią. W tej samej chwili do moich uszu dociera rozdzierający powietrzę warkot silnika pędzącego motocykle, a po chwili na podjeździe, w tumanach kurzu i pyłu, zatrzymuje się czarny potwór niosący na swych barkach dwóch jeźdźców. Przyglądam się pojazdowi i już to jedno, pobieżne spojrzenie wystarcza mi, bym dowiedziała się kolejnej, ciekawej informacji na temat szatyna.
Czarny Ducati z widocznymi śladami przeróbek zatrzymuje się przed nami. Normalne, dołączone do kompletu felgi ustąpiły miejsca krwistoczerwonym. Niemal cały dół ramy został zastąpiony przez przeźroczyste części ukazujące to, co najpiękniejsze w tych maszynach, ich serce, istotę, egzystencję — jego silnik. Takich motocykli nie można kupić — w nie i w ich wygląd trzeba włożyć mnóstwo pracy. Trzeba się na tym znać i kochać to.
Kierowca, jak mniemam Casper, stawia nogę na ziemi i zdejmuje czarny kask, ukazując spoconą, ale rozradowaną twarz chłopaka. Szatyn kręci głową, by mokre kosmyki włosów nie zalegały mu na twarzy, po czym spogląda na nas z tym uśmiechem ukazującym dołeczki w policzkach.
— Cześć, dziewczyny — rzuca wesoło. W ślad za nim postępuje Seth, zdejmując szaroniebieski kask i robiąc nieme „wow”.
— To co z tą imprezką? — dopowiada rozradowany blondyn, na co wraz z Danielle zaczynamy się śmiać.

Dziewczyna zostawia chłopaków w kuchni połączonej z salonem z poleceniem, żeby się rozgościli, natomiast mnie prowadzi po spiralnych schodkach na wyższe piętro. Spoglądam przez okno przy wchodzeniu do góry i niemal dostaję zawału. Za oknem rozciąga się widok na wspaniały taras z basenem, jednak to nie to wywołuje u mnie nagły skok adrenaliny. Otóż basen, a tym samym część domu, został zawieszony nad urwiskiem skalnym. Jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt metrów powyżej przepaści.
— Ciekawy pomysł architektoniczny — rzucam ostrożnie, a szatynka przytakuje.
— Moi rodzice lubią bawić się stylami — oświadcza. — Oboje są architektami. Tata pracuje głównie przy budowach olbrzymich centrów handlowych, wieżowców i drapaczy chmur oraz nadzoruje rozbiórki budynków, natomiast mama zajmuje się architektoniką wnętrz oraz jest specjalistką od ogrodów.
— Długo tutaj mieszkasz?
— Od urodzenia. To miasteczko to mój dom — odpowiada, a w jej głosie pobrzmiewa nuta nostalgii.
Schodki kończą się, a my znajdujemy się w pomalowanym na biało korytarzu prowadzącym do kolejnych pokoi. Na ścianach dostrzegam dziwne, zapewne należące do sztuki nowoczesnej, ozdoby jak kwiaty wykonane z połyskującego czarno-srebrnego metalu, powykręcane, pozaginane, odmienne niż cała reszta. Piękne.
Gdzieś w połowie korytarzyka Dani podchodzi do drzwi wykonanych z czarnego drewna, przez których środek biegnie pas mlecznego szkła z wyżłobionymi, przenikającymi się okręgami. Dziewczyna pociąga za klamkę, a drzwi otwierają się do środka, zapraszając nas do odkrycia tajemnic czyhających wewnątrz.
Pierwsze, co rzuca mi się w oczy, to olbrzymi czarno-biały obraz kobiecej twarzy zawieszony nad łóżkiem wykonanym z białego drewna, na którym leży zaścielona szara pościel i czerwone poduszki, natomiast spod pościeli wygląda czarne prześcieradło. Przenoszę spojrzenie dalej, na czarną ścianę z namalowanym na biało cieniem drzewa, która idealnie kontrastuje z popielatym odcieniem na pozostałych ścianach. Oprócz łóżka w pokoju znajdują się biała szafa na ubrania ustawiona na lewo od posłania, oraz szafka na książki zastawiona najróżniejszymi tytułami, czarno-białymi zdjęciami oraz czerwonymi dodatkami, jak doniczka w kształcie szpilki z nasadzonymi fioletowymi kwiatami. Pod olbrzymim oknem, wychodzącym na niewielki tarasik, ustawiono fotel wykonany z białej wykliny. Sam pokój zalewają jasne promienie sączące się z dwóch lamp, do których zostały przymocowane zwisające, kręcące się i rozszczepiające światło płyty. Efekt sam w sobie niesamowity, ponieważ na ścianach co rusz pojawiają się i znikają setki tęcz.
Stoję na środku pokoju, zupełnie nie wiedząc, na czym pierwszym zawiesić wzrok, natomiast Dani podchodzi do szafy i wyciąga z jej głębin ciemnoszarą bluzkę z napisem w jakimś dziwnym, krzaczkowatym języku, prawdopodobnie chińskim lub japońskim, oraz granatowe jeansy.
— Nie spodziewałam się,  że nosisz takie zwyczajne ciuchy — rzucam wesoło,  a dziewczyna parska delikatnym, niewymuszonym śmiechem.
— Czasem też lubię się poczuć jak zwyczajna dziewczyna — odpowiada, akcentując słowo „zwyczajna”. — Jak wyjdziesz z pokoju, zaraz po lewej stronie, na końcu korytarza jest łazienka. Czyste ręczniki leżą na koszu. Nie krępuj się, skorzystaj z czego chcesz.
Potakuję i, zabierając ubrania z jej rąk, wychodzę z pokoju, kierując się do łazienki. Po drodze mijam troje drzwi — jedne z nich zostały otwarte na oścież, powodując przeciąg poruszający szarymi kotarami, które zwróciły moją uwagę. I nagle staję jak skamieniała. Bo, pomijając zawalone papierami, wykonane z ciemnobrązowego drewna biurko i stół kreślarski, na samym środku pokoju (prawdopodobnie gabinetu, jak zdążam zauważyć) ustawiono niezwykły mebel, którego widok powoduje ciarki na moim ciele.
Szklany stół na trzech żelaznych nogach.
Nie wiem, co mam robić. Czy powinnam wejść i sprawdzić, czy nie znajdę jakiegoś klucza? A może to tylko zbieg okoliczności, czysty przypadek, zrządzenie losu?
Ostatecznie postanawiam się najpierw umyć i przebrać. Potrzebuję więcej czasu, żeby przemyśleć to wszystko. Przechodzę do łazienki i zamykam za sobą drzwi, opierając się o nie plecami. Czuję, że coś mi umyka. Coś ważnego. Dlaczego atak był wymierzony w Dani, skoro to ja dostałam zadanie znalezienia kluczyka? Chyba że wszystkie moje założenia były błędne, a Alicja po raz wtóry pokazała, że ma nad nami całkowitą kontrolę, jak nad szmacianymi lalkami.
Już sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Cały czas zdaje mi się, że broczę w błocie po kostki w jakimś makabrycznym labiryncie. Jak już udaje mi się znaleźć jakąś wskazówkę – bum! Okazuje się, że to ślepy zaułek, a cała praca poszła na marne i muszę zaczynać od nowa.  Czy na pewno jestem odpowiednią osobą, żeby stać się przeciwnikiem Alicji?
Nie! Starczy, nie myśl o tym!
To nieistotne, czy jestem odpowiednią osobą, czy nie. Dopóki nie dowiem się prawdy i nie zakończę tej groteskowej gry — nie mogę się poddać.
Odsuwam się od drzwi i podchodzę do wanny. Odkręcam kurek z ciepłą wodą, po czym siadam na obudowie, czekając aż będę mogła się zanurzyć w kąpieli. W międzyczasie rozglądam się po łazience, ciągle nie mogąc się nadziwić nad kolorystyką panującą w całym domu. Przykładowo tutaj użyto jedynie szarych, dużych kafli, natomiast wszelkie możliwe meble oraz dodatki utrzymano w bieli lub czerwieni. Zaraz koło zabudowanej wanny umieszczono szklany zlew, nad którym wisi sporych rozmiarów lustro.
Po chwili ściągam z siebie upaćkane farbą ubrania i wchodzę do wanny, zanurzając się w ciepłej rozkoszy dla moich skołatanych nerwów. Nie siedzę długo, chociaż wolałabym tutaj zostać, zabarykadować się, by nie musieć się obawiać kolejnego kroku Alicji.
Kiedy już po wyjściu z wanny i wysuszeniu się wkładam ubrania, narzucając przez głowę podkoszulek, nagle rzuca mi się w oczy buteleczka perfum stojąca koło zlewu. Podchodzę bliżej zaciekawiona delikatnym, wręcz prostym flakonikiem z fioletową etykietką.
„L'Artisan Verte Violette” czytam, a jeden element układanki nagle wchodzi na swoje prawowite miejsce. Violette — czyli fiołki! Kwiaty, których nie mogłam zidentyfikować; zapach na ciele Danielle przypominający jakąś wonną nutę z dzieciństwa.
A fiołki mają barwę fioletu, jak sama nazwa sugeruje.
Głupia myśl pojawia się w mojej głowie. Myśl, którą boję się wypowiedzieć na głos, a jednocześnie to pytanie ciągle tłucze się w moim umyśle, pragnąc wyjść na światło dzienne.

Czy Danielle może mieć coś wspólnego z Alicją?

28 komentarzy:

  1. Jak jeszcze raz powiesz, że jakiś rozdział Alicji jest nudny to przyjadę do Ciebie i osobiście walnę Cię w łeb! Muszę Ci powiedzieć, że zaczynam lubić Caspera ;-) Uwielbiam kolesi, którzy jeżdżą ścigaczami. ❤️ Czekam na następny rozdział! Mam nadzieję, że nie tak długo jak ostatnio. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Repesco - zapraszam xD Zrobimy imprezkę <3 Ale mi się serio wydawało, że ten rozdział jest nudny, bo jest tam dużo opisów i właściwie jeszcze nikomu nie stało się kuku, więc... Ja też uwielbiam Caspra i jego motocykl <3 A właściwie jego motocykl został zainspirowany prawdziwym Ducati właśnie z podobnymi jak opisane przeróbkami xD Tak to cudo zapadło mi w pamięć, że aż musiałam go wykorzystać tutaj :3
      Całuski :*

      Usuń
    2. Zapomniałam jeszcze napisać, że jestem mile zaskoczona propozycją przyjaźni ze strony Danielle. I coś mi tu w związku z tym śmierdzi, ale oczywiście jak to ja! Zapomniałam o tym napisać w komentarzu!

      Usuń
    3. Ciekawa teoria... Kto wie, co też się kryje pod propozycją Danielle? Może to była szczerość, a może ktoś jej kazał? Huehuehue :3 Nie powiem nic :P

      Usuń
  2. I się doczekałam rozdziału :D

    Pogorszyło mi się. Casper, I Ducati. Czego chcieć więcej od życia? To ja już się dam pokroić Alicji, ale najpierw on musi zostać moim mężem xD Chociaż… Dobra, odstąpię go Lexi, nie będę taka :D

    A tak na serio, to powiązanie Danielle z Alicją faktycznie wydaje się być możliwe. Pytanie tylko, na ile ta przyjaźń, jaką Dani zaoferowała Lexi, może być szczera. No i cały czas zadaję sobie pytanie o to, gdzie jest Nico. Jedno jest pewne – cokolwiek by się nie działo, Casper ma czekać w gotowości, żeby Lexi pomóc. A jak się spóźni, to ma ze mną do czynienia xD

    Szablon? Bajka. Nagłówek mi się niesamowicie podoba.

    Pozdrawiam,
    Hagiri z Rozmów Międzymiastowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że udało mi się wrzucić ten rozdział xD Nie masz się co martwić - jeśli podporządkujesz się Alicji, nie stanie Ci się krzywda... A przynajmniej fizyczna, co do psychicznej nie obiecuję xD Zobaczymy, na ile przyjaźń Lexi i Dani będzie szczera... A Nico... Hm. Pojawi się dopiero za dwa-trzy rozdziały xD Tak jakby ten "dzień" musi minąć, żeby mógł się znowu pojawić. A Casper. Pfff, jakby usłyszał, że ma być ubezpieczeniem Lexi, to zapewne zacząłby się śmiać xD Ale nie martw się, pomóc pomoże naszej małej, biednej sierotce Marysi. Tylko czy nie będzie chciał czegoś w zamian?
      Całuski :*

      Usuń
  3. Boże!!
    Końcówka świetna!!
    Wogóle wszystko zajebiste!!
    Tak szczerze to też podejrzewałam Danielle.
    Zaraz sprawdzęnowy zwiastun.
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Bardzo się cieszę, że ten rozdział przypadł Ci do gustu. I jednocześnie daję podpowiedź, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków, bo tutaj nic nie jest tym, na co wygląda... :3
      Pozdrawiam Amnesia

      Usuń
  4. Lubię zagmatwane historie :) Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Ta historia jest zagmatwana, ale tylko do ostatnich rozdziałów - wtedy wszystko się ładnie wyjaśni xD Więc zapraszam do dalszego czytania :3
      Pozdrawiam Amnesia

      Usuń
    2. W takim razie pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy :)

      Usuń
  5. Oj, no ja tak za bardzo nie wierzę, że Danielle ma coś wspólnego z Alicją. To by było zbyt oczywiste, czyż nie? Dalej obstaję przy Nico xD Aczkolwiek jest coś takiego w Dani, że nie ufam jej do końca... I ta cała przyjaźń z jej strony to pewnie tylko ściema. Zwykle jestem optymistką, ale tym razem mam przed oczami same najgorsze scenariusze...
    Rozdział był naprawdę cudowny i mimo, że nie było jakiejś większej akcji, czytało się przyjemnie. Opisy były dopracowane i nie wiało nudą, więc duży plus :D
    No i boski Casper... Musiałam to napisać ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :)
    Naiada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że nadal obstajesz przy swojej teorii xD Tym większą przyjemność będzie sprawiało mi wodzenie Cię za nos w następnych rozdziałach xD Bo Dani to niejedyna podejrzana osoba, hue hue hue xD Również niezmiernie mnie cieszy, że uważasz ten rozdział za udany i, och, dziękuję Ci za te ciepłe słowa o opisach! Zawsze się boję, czy przypadkiem nie przegnę w jedną lub drugą stronę ;)
      Bardzo dziękuję za komentarz <3 Pozdrawiam Amnesia

      Usuń
  6. Nie ma sprawy. Jestem (nie)cierpliwym człowiekiem, więc poczekam sobie grzecznie. Mam nadzieję jednak, że ktoś przygarnie moją Alicję pod swoje skrzydła :(
    Pozdrawiam Amnesia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Wpadłam na twojego bloga zupełnie przez przypadek.Szukałam inspiracji dla siebie.Twoje opisy są cudowne!Masz talent jakich mało!Chciałabym choć w połowie pisać tak jak ty!Naprawdę świetne.Ja na razie dopiero zaczynam ale zapraszam do mnie http://noweprzygodykomisarzaalexa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło :3
      Gdy tylko znajdę czas, postaram się zajrzeć do Ciebie na bloga :D
      Pozdrawiam Amnesia

      Usuń
  8. Gdzie obserwatorium? O.o nic nie wiedziałam o rozdziale -,- Skomam potem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział wciągający niesamowicie!
      Danielle chyba ma coś wspólnego z tym wszystkim, wydaje mi się, że jej zachowanie to przykrywka i zaraz wyjdzie szydło z worka....
      I gdzie podział się Nico O.o ?

      WENYYYY :*:*:*

      Usuń
    2. Hej,
      przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na komentarz, ale niestety miałam dwa tygodnie z życia wyjęte, bo byłam na obozie (który, zresztą, był niesamowicie udany i fokle the best of :3).
      Dani to dobrze dziecię, ale również ma swoje za uszkami xD Wszystko będzie się okazywało w następnych rozdziałach, ale cóż, zgodzie z przysłowiem - nie oceniaj książki po okładce xD Natomiast Nico pojawi się chyba dopiero za dwa rozdziały :( Nie wiem jeszcze xD Wiem jedynie, że się pojawi :3
      A co do kolejnego rozdziału - to zupełnie nie mam pojęcia, kiedy się ogarnę i napiszę go xD Mam już trzy strony, no ale niestety to nawet nie jest połowa rozdziału, tak więc... Trochę jeszcze trzeba będzie poczekać :(
      Pozdrawiam Amnesia

      Usuń
  9. Witam witam witam ;D
    Muszę przyznać, że dziś mnie zaskoczyłaś... fajny rozdział :) (Tak jak wszystkie zresztą xd )
    Kieeeeeeeeeeedyyyyyyyyyyyyyyyyy kooooooooooooleeeeeeeeeeeeeeejnyyyyyyyyyyyyyyy????????????????????????
    Według mnie, pierwszy zwiastun był chyba lepszy... co nie znaczy, że drugi jest zły! Co to to nie! Oba są dobre, jednak to ten pierwszy bardziej przypadł mi do gustu :P
    Zdrówka i weny życzę!
    ~Lumbi ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i takie miłe słowa. Jednocześnie przepraszam, że odpisuję dopiero teraz. Cóż... Jeśli ten rozdział Cię zaskoczył, to już się boję, co będzie w następnych xD Mnie właściwie też pierwszy zwiastun podobał się bardziej, no ale cóż... Miało być cudnie - wyszło jak zawsze xD
      Pozdrawiam Amnesia

      Usuń
  10. Zazwyczaj, kiedy czytam, staram się wychwytywać błędy. Czy to stylistyczne, czy interpunkcyjny - zawsze coś dostrzegę. Problem pojawia się wtedy, gdy tekst mnie wciągnie. Wtedy jestem ślepa na wszystko prócz słów. Na początku tylko zauważyłam dwa błędy. Mianowicie:
    - "Zdejmuje swoją marynarkę, ścieląc je na tapicerce, po czym delikatnie (…)" - "ścieląc je"? chyba bardziej "ją".
    - " - Spokojnie… - Próbuje mnie uspokoić." - Nie brzmi to najładniej. Niemal jak powtórzenie. ;)

    Masz bardzo bogate słownictwo. Bliżej Ci nawet do poetki niż twórcy prozy! Twoje opisy są bardzo barwne, wręcz nasycone czymś fantazyjnym. Piszesz bardzo… melodyjnie. Tak, to odpowiednie słowo. Nie lubię zbytnio komplementować, ale w Twoim przypadku nie mogę inaczej. Przykro mi. ;p Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Bardzo miło mi powitać Cię tutaj, na mojej Alicji i tym samym chcę Ci bardzo podziękować za te niezwykle miłe słowa. Szczerze mówiąc, uwaga o poetce zaskoczyła mnie, ponieważ (ale o tym cichosza... xD) również piszę wiersze, na szczęście tylko i wyłącznie do szuflady. Bardzo dziękuję za wskazanie błędów - taki uwagi w sumie lubię najbardziej, bo dzięki temu mogę się rozwijać. A co do następnego rozdziału to długo czekać nie musiałaś, ponieważ pojawił się jakieś pół godziny wcześniej xD
      Pozdrawiam Amnesia :3

      Usuń
  11. Hmmm... czy ta odpowiedź "nie złapaliśmy go", wskazuje na to, że jest to chłopak?;> Swoją drogą to zwykle mężczyźni zajmują się hackowaniem itd. bardziej ich do tego ciągnie, ale dziewczyn też, choć jednak jeszcze sporo mniej. Hm... zastanawiam się, czy skoro sprawa jest tak poważna, to w śledztwo nie jest wciągnięta policja? Czy też szkoła boi się o reputacje budynku? Cóż nie wiem, nie chcę podejrzewać Danielle o to, bo pewne chcesz nam to zasugerować i mamy wpaść w tę pułapkę, ale moim zdaniem to nie jest to. Za łatwe ;p. Cóż, ja uważam, że nie da się z nikim na siłę zaprzyjaźnić. To powinno wyjść z siebie, z własnych chęci, a nie na siłę zmuszanych wspomnień czy spędzanie wspólnie czasu. A już myślałam, że zagoniła chłopaków do kuchni, aby jedzenie zrobili ;P. Ciekawi mnie czy Danielle wyłącza jakoś te światła na noc? Nie jest fajnie spać, jak Ci coś miga na ścianie. Chociaż, co kto lubi. Ja myślę, że Alicja i tak by dopadła ją w tej łazience. W końcu są jeszcze okna ;p. Swoją drogą nie wiem, jakąś radość tej Fałszywej Alicji sprawia, że ktoś cierpi. Naprawdę. Czasem nie rozumiem ludzi, a w końcu są tym samym gatunkiem, co ja...

    "A wszystko to za sprawą brzęczącego powiadomienia, które wydaje z siebie telefonu Danielle."--> telefon
    "glistami" --> literówka glizdami
    "W tej samej chwili do moich uszu dociera rozdzierający powietrzę warkot silnika pędzącego motocykle" ---> motocykla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim, bardzo dziękuję za wskazanie błędów. Już poprawiam. ^^ I jeśli jeszcze jakieś znajdziesz, to proszę, wskaż mi je, bo dzięki temu niweluję niedociągnięcia jak również i sama się uczę. Odpowiedź "nie złapaliśmy go" mówi o napastniku. Nikt nie widział, czy był to facet czy kobieta. O policji pojawi się komentarz, dlaczego służy nie ingerują w to, co dzieje się w szkole. Może Danielle nie próbuje się na siłę zaprzyjaźnić? Może naprawdę chciała mieć przyjaciółkę w tym męskim gronie? Pewnie wyłącza światła na noc, jakoś się wcześniej nad tym nie zastanawiałam. xD Cóż... Fałszywa Alicja nie jest dobrym człowiekiem, że tak powiem. Uwielbia maski, uwielbia bawić się ludźmi, uwielbia widzieć i sprawiać ludziom cierpienie. Alicja jest zła do szpiku kości...

      Usuń
  12. A co do szablonu, to mi jakoś bardziej podobał się tamten :(. To samo ze zwiastunem, chociaż nie mam w zwyczaju nawet ich oglądać. No, ale to też dlatego, że wolę język polski, a tam były polskie napisy i naprawdę ładne wykonanie tej piosenki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też podobał się o wiele bardziej pierwszy zwiastun, dlatego przerobiłam go jeszcze raz i teraz jest cud, miód, malina. :3

      Usuń